Setki zamków, wszystkie opustoszałe. Sekrety "opuszczonego Disneylandu"

W czasach, gdy metropolie osiągnęły apogeum modernizmu, tureccy deweloperzy postanowili pójść na przekór i stworzyć miasto niczym ze średniowiecznego filmu. Kamienne zamki i pałace zamiast nowoczesnych wieżowców na pewno przykułyby uwagę całego świata, w tym turystów.

Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Stworzenie takiego miasta jak Burj Al Babas wydawało się nieco szalonym, ale też fascynującym pomysłem. W zamyśle baśniowa metropolia miała być luksusowym miejscem przypominającym czasy królewskie. Każdy, kto byłby w stanie przeznaczyć kwotę od 330 000 do 440 000 funtów mógł wejść w posiadanie własnego pałacu. Plan zdawał się być sukcesywny, finalnie, Burj Al Babas skończył jako miasto-widmo. Co zatem poszło nie tak?

Zobacz wideo

''Disneyland u brzegów Morza Czarnego''

Miasto zdecydowano wybudować niedaleko Mudurnu, przy Morzu Czarnym. Miejsce to wybrano, aby przyciągnąć Arabów z Zatoki Perskiej, gdyż to właśnie z myślą o bogatych obcokrajowcach postanowiono stworzyć tak luksusowy teren. Nie zakładano żadnych wieżowców, biurowców, czy tym podobnych modernistycznych konstrukcji. Obcokrajowcy to jednak niejedyny powód, przez który miasto miało stanąć w tym konkretnym miejscu. Mudurn znany jest ze swoich uzdrowisk i gorących źródeł, a co za tym idzie, każdy apartament w Burj Al Babas miałby swoje ogrzewanie podłogowe, oraz warunki do postawienia jacuzzi.

Projektem postanowili zająć się deweloperzy z Sarot Group. Budowa miasta rozpoczęła się w 2014 roku, a czas pracy zakładano na 4 lata. Jednak już od początku sprawy zaczęły się komplikować. Problem sprawiali głównie miejscowi, którym nie spodobał się design zamków, które według nich nie przypominały niczego w okolicy. Ruszyły pozwy, firmie zarzucono również niszczenie środowiska na rzecz budowy miasta. Jakby tego było mało, jeszcze w początkowej fazie powstawania Burj Al Babas deweloperzy zostali zmuszeni ogłosić upadłość.

 

Sarot Group próbowali ratować sytuację i doprowadzić do tego, by tak ciekawy projekt został ukończony. Jednak negatywne skutki budowy miasta zaczęła odczuwać turecka gospodarka, a deweloperom z pewnością nie pomogło zadłużenie się na 24 miliony funtów. Budowa została wstrzymana, a Burj Al Babas z dniem dzisiejszym jest krajobrazem setek niedokończonych zamków. Nie wiadomo, czy zostało powiedziane w tej sprawie ostatnie słowo. Dokończenie tureckiego ''Disneylandu'' to wciąż możliwa wizja, jednak na pewno nie w najbliższym czasie.

Więcej o: