Szef lokalnej policji przekazał na konferencji prasowej, że 20 grudnia we wtorek w późnych godzinach wieczornych znaleziono ciało dziewczynki w wieku od sześciu do dziesięciu lat. Znajdowało się na głębokości pięciu metrów. Trwają poszukiwania ostatnich ośmiu osób.
Jak informowało BBC, rodziny spały w namiotach, gdy w piątek ok. godz. 3:00 w nocy zeszły potężne zwały ziemi z wysokości ok. 30 metrów i pokryły powierzchnię ponad jednego hektara. Na miejscu pracowało ok. 400 ratowników, aby w błocie znaleźć zaginione rodziny. Do tragedii doszło na kempingu ekologicznej farmy znajdującej się w pobliżu miasta Batang Kali na obrzeżach Kuala Lumpur.
Komendant straży pożarnej, Norazam Khamis, przekazał, że podczas akcji ratowniczej znaleziono dwa ciała przytulone do siebie. Najprawdopodobniej matki i córki. Zaliha Mustafa, minister zdrowia poinformował, że jedną z rannych była kobieta w ciąży.
Na kempingu nocowało 30 dzieci i 51 osób dorosłych. Okazało się, że działał nielegalnie. Właściciele mieli zgodę na prowadzenie jedynie gospodarstwa ekologicznego. Za złamanie prawa grozi im kara do 50 tys. ringgitów (11 318 dolarów - ok. 50 tys. zł).
Malezyjski rząd wydał nakaz zamknięcia kempingów położonych wzdłuż rzek, wodospadów i zboczy w całej Malezji na siedem dni.
Na miejsce tragedii przybył premier Malezji Anwar Ibrahim. Zapowiedział, że bliscy ofiar i ranni otrzymają pomoc finansową.
Źródło: BBC