Chociaż podróże dostarczają wiele niezwykłych emocji i niezapomnianych wspomnień, to często bywają stresujące. Na swojej drodze napotykamy wiele przeszkód, które mogą skutecznie zepsuć nam humor. W okresie zimowym mogą być to m.in. niskie temperatury - marzniemy w pokojach hotelowych czy na pokładach samolotu. Niektórzy z kolei marzą o ciepłym i smacznym posiłku, a niekoniecznie chcą wydawać duże sumy pieniędzy. Stewardesa ma na to proste rozwiązania i zdradziła, bez czego nie może wyobrazić sobie lotu.
W trakcie podróżowania przygotowanie jedzenia na wynos może być niemałym wyzwaniem. Nie zawsze mamy jak odpowiednio przechować jedzenie i co najważniejsze - jak je podgrzać. W końcu nie ma to jak ciepły posiłek poza domem. Stewardesa zdradziła, że w takich sytuacjach życie ratuje jej podgrzewany pojemnik na żywność. Takie pudełko to doskonałe rozwiązanie zarówno w trakcie lotu (jeśli mamy dość samolotowego jedzenia i chcemy zaoszczędzić), jak i podczas noclegu w hotelu.
Szczerze mówiąc, to absolutnie zmienia wszystko dla mnie i dla innych stewardów, którzy starają się jeść zdrowo i tanio podczas ciągłego przebywania poza domem
- zdradziła stewardesa na łamach "The Sun".
Zima to dla wielu niełatwy czas głównie przez niskie temperatury. Stewardesa przyznała, że kiedy przebywa w hotelu, lubi czuć się ciepło i przytulnie - zwłaszcza jeśli jest w chłodniejszym miejscu. Zauważa, że nie zawsze wystarczy jej założenie na siebie kilka grubszych warstw. Obecnie podróży nie wyobraża sobie bez podgrzewanej "kocobluzy". Jest to świetne rozwiązanie nie tylko w zimnych pokojach hotelowych, ale i na lotnisku oraz w samolocie.
Nigdy nie jestem szczęśliwsza niż wtedy, gdy jestem w pokoju hotelowym, owinięta w ciepłą bluzę z kapturem i zajadam się domowym posiłkiem w moim pojemniku na lunch
- podsumowała.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.