Turysta musiał zapłacić 422 zł za drinka. "Dałem się złapać na oszustwo"

- To było w Atenach. Szedłem ulicą, patrząc na Google Maps i wpadłem na człowieka, który zapytał, czy potrzebuję pomocy. Zapytał także, czy kiedykolwiek próbowałem ouzo, greckiego alkoholu. Powiedziałem, że nie. Odpowiedział, że pracuje w barze i postawi mi drinka za darmo. Wszedłem do baru i wtedy zorientowałem się, że trafiłem na przekręt - napisał jeden z użytkowników w serwisie Reddit.

Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

- Dałem się złapać na oszustwo, które jest skierowane do naiwnych turystów i teraz czuję się bardzo głupio - czytamy we wpisie, który zamieścił jeden z użytkowników w serwisie Reddit. Podróżny opisuje w nim, jak podczas wycieczki został oszukany w jednym z greckich barów. 

Czerwona lampka

Podczas wypoczynku turyści powinni podchodzić z dystansem i rozwagą do różnych propozycji - zwłaszcza gdy ktoś oferuje im coś za darmo. Tak było w przypadku mężczyzny, który dał się skusić ofertą drinka "na koszt firmy" i wszedł do wskazanego mu lokalu. - Zamknęli za mną drzwi, przy których stanął umięśniony ochroniarz. Przynieśli mi mój napój, a potem dwie dziewczyny zapytały, czy mogą się ze mną napić. Skończyłem moje ouzo i wtedy policzyli mi 90 euro - czytamy we wpisie turysty w serwisie Reddit. Na nic zdał się jego sprzeciw ani próba ucieczki - w drzwiach stanął bowiem umięśniony ochroniarz i uniemożliwiał wyjście. Turysta zapłacił więc 90 euro (ok. 422 zł) i natychmiast opuścił lokal. 

Zobacz wideo Ateny bez kolejki na Akropol. Pomysł na weekend

Czujność - w granicach normy 

Wielu internautów pod wpisem mężczyzny podzieliło się własnym doświadczeniem i przemyśleniami. Dla niektórych angażowanie się w jakąkolwiek rozmowę z przypadkowymi osobami podczas wędrówek jest niedopuszczalne. - Moją pierwszą zasadą podczas podróży jest ignorowanie każdego, kto podchodzi do rozmowy ze mną - pisze jeden z podróżników pod postem. Ostrożności nigdy za wiele, mawiają niektórzy, ale wszystko w granicach normy. Spore grono internautów twierdzi bowiem, że takie podejście może uniemożliwić poznawanie lokalnych społeczności i doprowadzić do wrogiego nastawienia w stosunku do ludzi, którzy z natury są przecież dobrzy. 

Przeciętny człowiek jest uczciwy i chętny do pomocy. Z mojego doświadczenia wynika, że tak jest niezależnie od lokalizacji

- komentuje jeden z internautów. 

Wakacyjne zmory 

Mimo że większość napotkanych przez nas osób wcale nie ma złych intencji, może się zdarzyć, że podczas rajskiego wypoczynku doświadczymy próby oszustwa. Przykładem mogą być różnego rodzaju gry uliczne, podczas których dana osoba wykonuje "magiczną sztuczkę", a w międzyczasie jej wspólnicy przeszukują kieszenie zgromadzonych w tłumie turystów. Można również trafić na taksówkarza, który, wykorzystując nieznajomość okolicy, będzie jechał jak najdłuższą i najbardziej skomplikowaną trasą, tak, by podróż była jak najdroższa. 

Źródło: Reddit, Onet

Więcej o: