Workuta to miasto położone w Rosji, w republice Komi, 160 km na północ od koła podbiegunowego. Chociaż dawniej miejsce tętniło życiem, dziś świeci pustkami. Budynki popadają w ruinę, a pokoje mieszkalne wypełniają się zaspami śniegu i soplami lodu.
Workuta została założona w latach trzydziestych XX wieku, początkowo jako obóz pracy, gułag. Za czasów Józefa Stalina więźniowie, w tym także tysiące Polaków, byli zmuszani tam do wydobywania węgla. Czekały na nich niewyobrażalne warunki - przerażająco niskie temperatury, długa zima, noc polarna oraz krótkie lato z chmarami komarów i agresywnymi meszkami.
W późniejszych latach w okolicy roiło się od dobrze płatnych miejsc pracy, a ludzie z całego kraju przenosili się do Workuty. Wraz z napływem mieszkańców zaczęły powstawać nowe osiedla, w których mieszkali górnicy i ich rodziny. Po upadku Związku Radzieckiego kopalnie zamknięto, a ponieważ w pobliżu było niewiele perspektyw zatrudnienia, ludzie odchodzili, zostawiając za sobą opuszczone budynki. Na początku lat 90. w mieście i okolicach mieszkało około 250 tysięcy osób, teraz - nieco ponad 70 tysięcy.
Obecnie Workuta jest chętnie odwiedzana przez fotografów i śmiałków, którym niestraszne są niskie temperatury. Chętnie dokumentują niespotykany widok zamarźniętych mieszkań i przemierzają opustoszałe ulice. W 2021 roku pojechała tam m.in. fotografka Maria Passer.
Całe miasto wydaje się na niskim poziomie i czeka na moment, aby całkowicie opustoszeć. Jak powiedział jeden z mieszkańców Workuty: "Gdyby dali mi co najmniej 800 tys. na mieszkanie, natychmiast bym wyjechał, nawet skarpetki bym tam zostawił"
- pisała na Instagramie.
Co ciekawe, do miasta nie prowadzi żadna droga, szosa kończy się 800 km przed wjazdem. Komunikacja z resztą Rosji jest możliwa za sprawą portu lotniczego i stacji kolejowej. Podróż pociągiem do Moskwy zajmuje jedynie... 40 godzin.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.