130 Żydów lecących z Nowego Jorku do Budapesztu, miało przesiadkę 4 maja we Frankfurcie. Kilku z nich nie miało założonej maseczki ochronnej na twarz i zdecydowanie odmówiło jej nałożenia. Pracownicy Lufthansy podjęli decyzję, że nie zostaną wpuszczeni na pokład samolotu. Problem polegał na tym, że zamiast dokonania selekcji, przewoźnik podjął decyzję, że cała grupa dalej nie poleci.
Decyzja Lufthansy wywołała ogromne oburzenie. Dla wielu z pasażerów stanowisko przewoźnika było niezrozumiałe. Przecież większa część grupy dostosowała się do przepisów, dlaczego więc ukarano wszystkich? Padły również oskarżenia o antysemityzm.
Spór zaczął eskalować, gdy jeden z przedstawicieli linii lotniczej miał powiedzieć: "Żydzi narobili bałaganu. Żydzi stanowią problem". Słowa pracownika zostały nagrane, a wideo opublikowane w mediach społecznościowych wzbudziło silne emocje.
Reakcja Lufthansy nastąpiła dopiero po kilku dniach. Przewoźnik przeprosił wszystkich pasażerów, którzy nie zostali wpuszczeni na pokład. Jednocześnie przyznał, że restrykcje powinny objąć tylko tych pasażerów, którzy złamali regulamin.
"Przepraszamy wszystkich pasażerów nie tylko za niedogodności, ale także za szkody osobiste" – dodała linia lotnicza.
To jednak było zbyt mało dla pasażerów, którzy postanowili złożyć sprawę do sądu. Ostatecznie rozprawa nie odbyła się. Przewoźnik zawarł ugodę z kancelarią reprezentującą poszkodowanych pasażerów. Każdy ze 128 podróżnych otrzyma ok. 20 tysięcy odszkodowania plus tysiąc dolarów zwrotu kosztów za wydatki związane z odmową wejścia na pokład. Łącznie, ugoda opiewa na kwotę ponad 2,7 mln dolarów, czyli ponad 12 mln zł.
Źródła: aerotime.aero / "Spiegel"