Wiele jarmarków bożonarodzeniowych w Polsce i na świecie ruszyło już w listopadzie. Obecnie ducha świąt można poczuć już m.in. w Gdańsku, Krakowie czy Warszawie. Ulice wypełniły się tam kolorowymi stoiskami, gdzie na odwiedzających czekają lokalne przysmaki, rozgrzewające napoje czy różnego rodzaju rękodzieło. W tym roku muszą jednak przygotować się oni na wyższe ceny.
Jarmark bożonarodzeniowy w stolicy oficjalnie ruszył w piątek, 25 listopada i potrwa aż do 6 stycznia 2023 roku. Rynek Starego Miasta po raz kolejny zachwyca aromatem grzanego wina, zapachu choinek i wyrobami artystycznymi. Nie zachwycają jednak ceny. Osoby, które chcą nacieszyć się świątecznymi dobrami, muszą bowiem przygotować spory zapas gotówki.
Jak donosi portal o2.pl, jednym z największych wydatków jest jedzenie na ciepło. Za zwykłą kapustę na ciepło sprzedawcy życzą sobie 25 zł. Pajda chleba ze smalcem wyniesie was 15 zł, natomiast ta z dodatkami kosztuje około 25 zł. Sporo zapłacić trzeba także za rozgrzewające napoje. Herbata zimowa to około 16 zł, a gorąca czekolada od 14 do 16 zł. Zaskakiwać mogą ceny grzańca. Duży kubek kosztuje nawet 30 zł.
Odwiedzający są zniesmaczeni nie tylko cenami, ale i atrakcjami dostępnymi na miejscu. W tym roku nie znajdziemy tam diabelskiego koła bądź lodowiska. Jedynym urozmaiceniem jest tam stoisko kowala i fotobudka.
Jestem mocno rozczarowana. Dobrze, że nie przyjechałyśmy z córką z daleka, tylko z Legionowa. Wrócimy, jak będą iluminacje. Te stoiska są drogie, a mało tutaj atrakcji zwłaszcza dla młodszych dzieci
- powiedziała jedna z odwiedzających w rozmowie z portalem o2.pl.
Warszawa nie jest wyjątkiem. Niedawno wybraliśmy się na jarmark bożonarodzeniowy w Gdańsku, na który również warto zabrać ze sobą grubszy portfel. Tutaj pajda ze smalcem i dodatkami to wydatek od 24 do 28 zł. Za kaszankę zapłacimy 20 zł, karkówkę 35 zł, a golonkę 45 zł. Jak się okazało, nieco taniej zjedzą wegetarianie. 16 zł wyniosą ich podkarpackie pierogi z ziemniakami, a 14 zł domowy bigos z wędzonym tofu.
Miłośnicy grzańca mogą być zadowoleni, bo w tym przypadku ceny są niższe niż w Warszawie. W Gdańsku jest to wydatek od 14 do 16 zł.
Zwykle na jarmarku kupuję grzane wino, mogę więc wypowiedzieć się na ten temat. W tym roku w porównaniu do ubiegłego jest to wydatek wyższy o dwa złote
- mówiła jedna z odwiedzających w rozmowie z naszą dziennikarką Urszulą Abucewicz.
W przeciwieństwie do jarmarku w Warszawie znajdziemy tu więcej atrakcji. Na ludzi czekają tu ożywione dziadki do orzechów, mówiący łoś czy tron św. Mikołaja.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.