Bad Dürrenberg położone jest w Niemczech, w powiecie Saale, w kraju związkowym Saksonia-Anhalt. To właśnie tutaj w 1934 roku podczas prac budowlanych natrafiono na tajemniczy grób, który przez wiele lat pozostawało zagadką. Przełom nastąpił dopiero w 2019 roku.
Trzy lata temu na miejscu odbyły się ponowne wykopaliska. Od tego czasu naukowcy starają się dowiedzieć szczegółów na temat życia kobiety, a także dziecka, które spoczęło z nią w grobie. Co udało się im ustalić?
Okazało się, że odnalezione szczątki należały do wyjątkowej osoby. Według badaczy była to około 35-letnia szamanka zajmująca się uzdrawianiem i kontaktem z duchami. O jej niezwykłości świadczy bielony, ośmiokątny grób osadzony otynkowaną na czerwono wikliną, jej ubranie, a także szczątki zwierząt znalezione na miejscu. Kobieta zmarła około 9 tys. lat temu.
Chłopiec z kolei miał sześć lub osiem miesięcy i został położony na jej piersi podczas pogrzebu.
Są poszlaki wykazujące oznaki niedorozwoju. Dziecko nie było zdrowe
- tłumaczył antropolog Jörg Orschiedt cytowany przez portal onet.pl.
Najnowsze badania instytutu Antropologii Ewolucyjnej Maxa Plancka w Lipsku wykazały, że chłopiec nie był synem kobiety. Dlaczego więc zostali pochowani razem? Maluch najprawdopodobniej został przywieziony do niej na leczenie. Zdaniem naukowców bogactwo jej grobowca świadczy o tym, że była skuteczną uzdrowicielką - jednak nie tym razem. Szamanka nie poradziła sobie z chorobą dziecka, co mogło być przyczyną jej śmierci.
Jednak w swoich próbach pomocy choremu dziecku poniosła porażkę i prawdopodobnie straciła z tego wysiłku własne życie, dlatego oboje zostali pochowani razem
- podsumował archeolog Harald Meller.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.