Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Prawa do wydobywania węgla otrzymali Szwedzi w 1910 roku, a już rok później w Pyramiden stanęła pierwsza kopalnia. Osada należała do szwedzkich rąk do roku 1927, kiedy to prawa wykupił od nich Związek Radziecki. Cel był prosty - stworzyć osadę górniczą wysuniętą jak najdalej na północ. Mimo tego, że teoretycznie nie było to opłacalne, Rosjanie mieli swoje sposoby.
Związek Radziecki chciał udowodnić, że nawet ekstremalnie mroźne klimaty nie przeszkodzą Rosjanom w utrzymaniu górniczej osady. Zaczęto więc przywozić najlepszą glebę z Ukrainy, dzięki której nawet w takich warunkach dało się stworzyć trawniki. Cały proces miał też swoje cele propagandowe - świat miał widzieć wizerunek wspaniałego radzieckiego miasta.
Lata 80 były najlepszym okresem dla Pyramiden. W mieście populacja wynosiła ponad 1000 osób, z czego dużą częścią byli ukraińscy górnicy z Donbasu oraz personel z Wołynia. Hodowano zwierzęta gospodarcze, budowano szklarnie, postawiono nawet basen. Standardy życia w Pyramiden były bardzo wysokie jak na radzieckie standardy, a praca tam uchodziła za przywilej.
Jednak nie mogło być cały czas wspaniale. Zaczęło się od problemów finansowych, a całości dopełnił upadek Związku Radzieckiego w 1991 roku. Mimo wszystko Rosjanie dalej próbowali kontynuować działalność kopalń, choć wizja ich likwidacji stawała się coraz większa. Gwoździem do trumny okazał być się wypadek w 1996 roku, kiedy samolot linii Vnukovo Airlines rozbił się w drodze na Moskiewską wyspę. Większość załogi stanowili górnicy, którzy lecieli wtedy do pracy. Nikt nie przeżył.
Opuszczone miasto okazało być się dobrym celem dla turystów. Wykorzystała to firma Arktikugol, która przeprowadziła naprawy systemu ogrzewania oraz umożliwiła dostęp do wody. Wycieczka tam jednak może być niebezpieczna, głównie ze względu na stacjonujące tam niedźwiedzie polarne, które nie są zbyt przyjaźnie nastawione do ludzi odwiedzających górniczą niegdyś osadę.