Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
16 listopada 2022 roku ze stanowiska na Florydzie wystartowała najpotężniejsza rakieta w historii - SLS (Space Launch System) - wynosząc w kierunku Księżyca statek kosmiczny Orion. Podróż ma potrwać 25 dni, a misję nazwano Artemis1. Wielu twierdzi, iż jest to przełomowy moment dla ludzkości, ponieważ NASA planuje stworzyć na naszym naturalnym satelicie stałą stację kosmiczną.
Jak twierdzi NASA, istnieje realna szansa, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat ludzie będą żyli na Księżycu. Wybudowanie stałej bazy kosmicznej na powierzchni Srebrnego Globu wiąże się z powstaniem nowych stanowisk pracy, głównie dla astronautów. Misja ta jest ściśle związana z koniecznością sprawdzenia, czy na południowym biegunie naturalnego ziemskiego satelity znajduje się woda. Jeśli tak, mogłaby być ona przekształcona w paliwo dla jednostek udających się głębiej w przestrzeń kosmiczną, na przykład na Marsa - czytamy na stronach BBC. W takiej sytuacji podróż na Księżyc stałaby się swego rodzaju furtką do dalszego eksplorowania wszechświata.
- To pierwszy krok, który robimy do długoterminowej eksploracji głębokiego kosmosu. Nie tylko dla Stanów Zjednoczonych, ale dla całego świata - powiedział Howard Hu w rozmowie ze stacją BBC. Na ten moment misja Artemis skupia się głównie na sprawdzeniu, czy założenia techniczne zastosowane w statku Orion będą bezpieczne dla człowieka. W związku z tym lot, który rozpoczął się 16 listopada, jest bezzałogowy. Zamiast astronautów na pokładzie znajdują się manekiny (Campos, Helga i Zohar). Można powiedzieć, że misja ta jest dopiero próbą generalną. Prawdziwy spektakl dopiero przed nami - już w 2024 roku ma odbyć się pierwsza (od 1972 roku) misja wokół Księżyca. Dwa lata później planowane jest lądowanie.
Do 2030 roku będziemy wysyłać ludzi na Księżyc. Na miejscu będą pracować i zajmować się badaniami naukowymi
- powiedział Howard Hu w rozmowie z BBC.
Źródła: BBC, National Geographic