Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Wszędzie rosną tu kwiaty - i to nawet zimą. Maluje się je na domach, w końcu przenikają do jego wnętrza, czyniąc z wysłużonych mebli, ścian i sufitów barwną mozaikę. Nikt nie szuka tu hoteli, restauracji czy parków rozrywki. Prosta radość, wyrażona kilkoma listkami i barwnym ozdobnikiem w zupełności wystarczy, żeby przyciągnąć do małopolskiej wsi turystów z całego świata.
W 2018 i 2019 roku Japońskie Stowarzyszenie Biur Podróży wyróżniło Zalipie wśród 30 najpiękniejszych miejscowości w Europie, które koniecznie trzeba zobaczyć. Od tej pory zaczęło się tam pojawiać coraz więcej turystów nie tylko z Polski, ale również z odległych regionów świata. Dla Japończyków niewielka wieś stała się ciekawszym punktem niż słynne polskie miasta, takie jak Warszawa czy Wrocław. - Choć to Zalipie było przede wszystkim celem ich podróży, część z nich przy okazji zwiedzała Tarnów – zauważa Marcin Pałach, dyrektor Tarnowskiego Centrum Informacji w rozmowie z portalem dabrowatarnowska.naszemiasto.pl.
Zalipie Fot. Arkadiusz Ścichocki / Agencja Wyborcza.pl
Na pierwszy rzut oka Zalipie to zwyczajna polska wieś, położona w województwie małopolskim. Jej mieszkańcy na co dzień zajmują się gospodarką; uprawiają pola, hodują świnie. Znajdziemy tam kościół, dom kultury, malowane kapliczki. Czymś, co wyróżnia tę miejscowość, jest bijąca po oczach radość. Kolorowe kwiaty oplatają budynki, zachwycając szczególnie tych, których zmęczyła już szara rzeczywistość i krajobraz ołowianych ulic, budynków. Zalipie na moment odwraca wzrok od codziennych trosk i zmartwień. Zamiast tego kieruje go na barwne, radosne motywy - prostotę, o której czasami zapominamy. Nie bez powodu określa się je mianem najpiękniejszej i najbardziej kolorowej wsi w Polsce.
Kwiatowe zdobienia to najbardziej charakterystyczna cecha Zalipia, ale skąd się tam wzięły? Dawno, dawno temu ubogie chaty we wsi pokrywała sadza z pieca. Brudne, poszarzałe ściany odstraszały, a budynki wyglądały na zaniedbane. Mimo wszystko malowanie ścian uchodziło wówczas za wymysł i fanaberię - mieszkanki Zalipia postanowiły więc wziąć sprawy w swoje ręce. Na przebarwionych powierzchniach pojawiało się coraz więcej kwiecistych wzorów, mających odwrócić uwagę od szarych śladów. Używano do tego głównie wapna i brzozowych witek, które zastępowały pędzel. W końcu, oprócz kolorowych akcentów, malowano również proste motywy roślinne, najczęściej w kolorze brązu, bieli i beżu.
Za propagatorkę tej sztuki zdobienia uważa się Felicję Curyłową, dlatego przyjeżdżając do Zalipia, koniecznie trzeba odwiedzić jej muzeum
- czytamy na stronie mynaszlaku.pl.
Zalipie Fot. Biuro Prasowe UMWM
Źródła: mynaszlaku.pl, National Geographic, dabrowatarnowska.naszemiasto.pl