Bory Tucholskie. Brat Obajtka storpedował pomysł rozszerzenia rezerwatu UNESCO. "Brak podstaw prawnych"

Mieszkańcy, lokalne władze, naukowcy, a nawet Ministerstwo Środowiska i Klimatu w tej sprawie mówią jednym głosem. Chcą, aby Rezerwat Biosfery UNESCO znajdujący się na terenie Borów Tucholskich został rozszerzony. Przeciwne tej inicjatywie są Lasy Państwowe w Gdańsku z dyrektorem Bartłomiejem Obajtkiem na czele. A to ich głos w sprawie jest decydujący.

12 lat temu część Borów Tucholskich została uznana przez UNESCO jako Rezerwat Biosfery. To wyróżnienie i prestiż oznacza, że na tym terenie współistnienie ludzi i przyrody jest wzorcowe, zrównoważone i powinno służyć za przykład. Na świecie jest 738 takich rezerwatów w 134 krajach. W Polsce jest ich jedenaście.

Zobacz wideo Turysto! Są gesty, które mogą zaprowadzić do więzienia

Co to oznacza, że dany teren jest Rezerwatem Biosfery UNESCO? Nadal można do niego wejść czy prowadzić gospodarkę leśną, pod warunkiem że sposób, w jaki to się będzie odbywać, będzie zrównoważony. I to jest właśnie słowo-klucz ostatnich działań Lasów Państwowych, które nagle wycofały się z poparcia dla tego pomysłu.

Sprawę opisał Tomasz Słomczyński, autor książki "Kaszebe" w portalu tvn24.pl. Jak czytamy na stronie Parku Narodowego Borów Tucholskich, w skład rezerwatu UNESCO wchodzi 13 nadleśnictw: Czersk, Dąbrowa, Kaliska, Kościerzyna, Lipusz, Osie, Osusznica, Przymuszewo, Rytel, Tuchola, Trzebciny, Woziwoda i Zamrzenica. Dziewięć gmin z województwa pomorskiego i trzynaście z województwa kujawsko-pomorskiego. Na części z nich rzeczywiście obowiązuje zakaz wstępu, na terenie innych dozwolona jest wycinka drzew.

Rezerwat Biosfery Bory Tucholskie znajduje się na terenie 3 195 kilometrów kwadratowych, 60 proc. z nich to lasy, w większości sosnowe. Jak pisze Słomczyński, wprawdzie znajdują się na nich zakłady przemysłowe, ale przedstawiciele UNESCO uznali, że działania te prowadzone są w zgodzie z zasadami poszanowania przyrody i zrównoważonego rozwoju. I dlatego przyznali tym terenom swój patronat 12 lat temu. 

Sąsiednie samorządy dostrzegły plusy we współpracy z UNESCO, dlatego Lokalna Grupa Działania "Sandry Brdy" cztery lata temu przygotowała projekt, aby do rezerwatu biosfery włączyć kolejne dwanaście gmin z województwa pomorskiego i jedną z województwa kujawsko-pomorskiego. Poza prestiżem gminy dostrzegają również wparcie finansowe. Do 2027 roku przedsiębiorstwa zlokalizowane na terenie rezerwatów UNESCO są traktowane preferencyjnie przy przyznawaniu środków unijnych opiewających na kwotę 220 milionów euro.

Cztery lata temu doszło do "dobrej zmiany"

Za rozszerzeniem rezerwatu opowiadają się włodarze 13 gmin, a nawet Małgorzata Golińska, sekretarz stanu i Główna Konserwator Przyrody, która popiera pomysł i z "wyrazem najwyższego uznania" przyjmuje starania o powiększenie Rezerwatu Biosfery Bory Tucholskie.

Problem w tym, że z poparcia dla tego pomysłu wycofała się Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Gdańsku, gdy stanowisko dyrektora objął Bartłomiej Obajtek, brat szefa Orlenu Daniela Obajtka. Bez poparcia Lasów Państwowych wniosek o rozszerzenie rezerwatu biosfery stał się "bezprzedmiotowy".

Poprzedni dyrektor RDPL Adam Kwiatkowski szczerze kibicował tej idei. Wszystko zmieniło się, gdy szefem w 2018 roku został Bartłomiej Obajtek. Wtedy RDPL wycofało swoje poparcie.

"RDLP w Gdańsku początkowo poparło sprawę poszerzenia rezerwatu. Po analizie przepisów w tej sprawie i braku podstawy prawnej do funkcjonowania rezerwatów biosfery w Polsce, RDLP podjęło decyzję o wycofaniu się z tej inicjatywy z powodu jak powyżej" – cytuje odpowiedź otrzymaną z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych tvn24.pl.

Brak podstaw prawnych? Przecież rezerwaty biosfery funkcjonują w Polsce od lat 70. ubiegłego wieku. Skąd się zatem wziął ten argument? - zastanawia się Tomasz Słomczyński, autor artykułu.

Paweł Szymański, naczelnik Wydziału Ochrony Lasów RDLP w Gdańsku, w rozmowie z tvn24 również zasłaniał się "brakiem podstaw prawnych".

Słowa zostały zaprotokołowane 

Dziennikarz dotarł do protokołu ze spotkania Rady Konsultacyjnej Rezerwatu Biosfery Bory Tucholskie, które odbyło się 24 czerwca w Tleniu. Uczestniczył w nim, w zastępstwie Bartłomieja Obajtka, Paweł Szymański z RDLP.

Szymański wspomniał wprawdzie o wątpliwościach prawnych, ale kilka jego wypowiedzi zdradzają inny powód, dlaczego storpedowano pomysł rozszerzenia rezerwatu.

"RDLP w Gdańsku ma różne doświadczenia, gdzie pod hasłem ochrona przyrody różne grupy próbują osiągnąć swoje cele. (…) Jest wiele pseudoekologów, którzy wykorzystują furtki do osiągnięcia swoich celów. Stąd takie nasze stanowisko, że nie możemy włączyć się w powiększenie RBBT [Rezerwatu Biosfery Bory Tucholskie – red.]" - mówił Szymański. - Nie chcemy ryzykować późniejszych problemów wpływania na naszą działalność.

Naczelnik Wydziału Ochrony Lasów RDLP w Gdańsku odniósł się do „blokowania pewnej inwestycji, gdzie do jej zablokowania wykorzystana została nazwa rezerwatu biosfery. To wzbudziło obawy, że nazwa RBBT może być wykorzystana do blokowania pewnych inwestycji".

Jak udało się ustalić Słomczyńskiemu, Szymański nawiązywał do sytuacji z Rytla z 2019 roku. Gdy podczas nawałnicy z 2017 roku Lasy Państwowe chciały sprzedać tartakowi 20 hektarów terenu, który formalnie był lasem, odbył się protest. Podnoszono hasła, że na tym terenie jest Rezerwat Biosfery Bory Tucholskie. Zapytana o opinię Rada Konsultacyjna przychyliła się do wniosku protestujących i w rezultacie Lasy Państwowe wycofały się z inicjatywy rozbudowy tartaku.

Kolejny argument, który podniósł Szymański, dotyczył problemów w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Przedstawiciel Lasów Państwowych zwrócił uwagę na grupę osób, "która blokuje gospodarkę leśną na podstawie kruczków prawnych. Stąd obawa, że takie same kruczki prawne mogą być wykorzystane w przypadku Rezerwatu Biosfery Bory Tucholskie (…) Teraz w Borach Tucholskich też będą cięcia (drzewostany z lat 20. XX wieku) - nie możemy dopuścić do sytuacji, że ktoś zarzuci, że tniemy w Rezerwacie Biosfery" - mówił naczelnik Wydziału Ochrony Lasów RDLP w Gdańsku.

Najważniejszy wizerunek 

Lasy Państwowe od września prowadzą kampanię społeczną o nazwie "Dla lasu, dla ludzi". Akcja ma przekonać społeczeństwo, że prowadzona w Polsce gospodarka leśna jest zrównoważona, a idea ochrony przyrody jest bliska polskim leśnikom. Jak udało się ustalić "Gazecie Wyborczej", na ten cel wydanych zostanie 65 milionów złotych.

Źródła: TVN24 / "Gazeta Wyborcza" / Park Narodowy Bory Tucholskie 

 

Więcej o: