Pracownicy linii lotniczych podróżują taniej? Stewardesa zdradza: "Nie zawsze się to opłaca"

Wielu pracowników linii lotniczych dzieli się kulisami swojej pracy w mediach społecznościowych. Ich posty chętnie obserwują osoby zafascynowane pracą w przestworzach i korzystają z możliwości zadawania pytań. Niedawno jeden z internautów zapytał stewardesę o zniżki pracownicze. Kobieta przyznała, że nie zawsze się to opłaca.

Chociaż wiele osób marzy o zostaniu stewardesą lub stewardem, to nie wszystkim się to udaje. Na początku trzeba bowiem spełnić szereg wymagań, takich jak znajomość języka angielskiego czy odpowiedni wzrost, a następnie przejść szkolenia oraz egzaminy. Czy skomplikowany proces rekrutacyjny jest tego wart? Pracownicy nie pozostawiają złudzeń. Swoją pasję do latania chętnie pokazują w mediach społecznościowych. 

Zobacz wideo Jak spakować ubrania, by zająć minimum miejsca? Znamy genialny patent ze skarpetkami

Zniżki pracownicze? "Nie zawsze się to opłaca"

Klaudia Maniecka jest jedną ze stewardes linii lotniczej Ryanair. Na Instagramie zgromadziła już 16,5 tys. obserwujących, z którymi dzieli się pasją do podróży i latania. Częste wyjazdy poza pracą sprawiły, że w głowach internautów pojawiło się pewne pytanie. Czy bycie częścią załogi wiąże się ze zniżkami na loty

Tak, mamy tak zwany staff travel - standby tickets, ale szczerze? Nie zawsze się to opłaca

- wyznała stewardesa.  

Z krótkim wyprzedzeniem jak najbardziej, na przykład, jeśli lot jest za kilka dni, wtedy cena jest zawsze mniej więcej taka sama nieważne czy Warszawa, Wenecja, Malaga. Te bilety są od razu z bagażem kabinowym. Ale na przykład Warszawę Modlin czy Kraków często można znaleźć taniej samemu

- dodała. 

 

Jak wygląda praca stewardesy? 

Klaudia Maniecka pochodzi z Krakowa, jednak ze względu na pracę przeprowadziła się do stolicy Łotwy - Rygi. Stewardesa pracuje w systemie zmianowym, czyli po kilku dniach pracy na pokładzie, kolejne dni ma wolne. Czasem musi spędzić je w trybie "home standby". Oznacza to, że musi być gotowa na zastępstwo w razie nagłej potrzeby. Jej praca to także wiele wymagań związanych z wyglądem. 

Wczoraj postanowiłam się przefarbować i coś poszło nie tak. Włosy wyszły fioletowe i nie mogłabym tak wyglądać na pokładzie. Musiałam obudzić się po pięciu godzinach snu, żeby zrobić je ponownie "poprawnie"

- pisała w jednym z postów. 

Przyznała jednak, że pomimo zmęczenia jest szczęśliwa i zadowolona ze swojej pracy. 

Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: