Na świecie jest wiele tajemniczych miejsc. Niektóre z nich warto jednak pozostawić w spokoju i omijać je szerokim łukiem. Jednym z nich jest wyspa Sentinel, którą zamieszkuje niebezpieczne plemię.
Sentinel Północny to jedna z wysp archipelagu Andamanów w Zatoce Bengalskiej na wschód od wybrzeża Indii. Wstęp na ten teren jest surowo zabroniony przez władze ze względu na zamieszkujących tam Sentinelczyków. Według różnorodnych szacunków populacja ta może wynosić od 50 do 400 osób lub od 250 do 300 osób, jednak nie wiadomo, ile dokładnie osób zamieszkuje wyspę.
Od 1947 roku wyspa jest częścią terytorium Andamany i Nikobary, ale jej mieszkańcy są autonomiczni. W 1997 roku teren ten został objęty trzymilową strefą ochronną i obowiązuje zakaz zbliżania się do wyspy. Ci, którzy go złamią, zostaną zabici, a w najlepszym wypadku aresztowani władze Indii.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Ten tubylczy lud nie chce żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym i rozwoju cywilizacyjnego. Wiele prób pomocy humanitarnej zostało przez nich odrzuconych. Co więcej, reagują niezwykle agresywnie na każdą inną próbę zbliżenia się do nich. Jeśli więc życie nie jest nam niemiłe, nie powinniśmy nawet próbować dostać się na Sentinel.
Nie brakuje jednak śmiałków, którzy mimo zakazu chcieli odwiedzić Sentinel. Jednym z najgłośniejszych przypadków jest wizyta amerykańskiego misjonarza protestanckiego Johna Allena Chau, który w 2018 roku postanowił udać się na wyspę, by nawracać tamtejszą ludność.
Słuch po mężczyźnie zaginął. Najprawdopodobniej został zabity przez plemię. Rząd Indii nie wyciągnął jednak konsekwencji wobec plemienia, ale wobec osób, które pomogły misjonarzowi dostać się na wyspę - zostali aresztowani.