Polskie osiedle okrzyknięte "Małą Ameryką" - czy słusznie? Postanowiłam to sprawdzić

Polska Chorwacja, Polska Szwajcaria, Mała Wenecja. Coraz częściej poszczególne regiony naszego kraju zyskują określenia wskazujące na ich podobieństwo do zagranicznych miejsc. Podobną metamorfozę przeszła ulica Tunelowa we Wrocławiu, stając się - zwłaszcza w oczach przyjezdnych - "Małą Ameryką". Czy słusznie? Postanowiłam to sprawdzić.

Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Szum pędzącego miasta zostawiam za plecami, robi się coraz ciszej. Pojedyncze drzewa na horyzoncie, proste uliczki. Proste domy. W polskim stylu; jest w nich pewna subtelność. Za chwilę ma się to jednak zmienić — powoli zbliżam się do słynnej ulicy Tunelowej we Wrocławiu. Od amerykańskiego snu dzieli mnie tylko jeden zakręt.

Chwyt

Z tradycyjnych polskich domów zazwyczaj bije prostota, minimalizm. Niewymuszona elegancja. Nic więc dziwnego, że na granicy Jagodna i Brochowa, przy ulicy Tunelowej we Wrocławiu można odnieść wrażenie, jakby jeden krok dzielił nas od rozpoczęcia podróży przez słynne amerykańskie przedmieścia. Takie, o których pisze się piosenki; upiększone i wyidealizowane. Kojarzone z estetycznymi ujęciami, równo przystrzyżonym trawnikiem i małżeństwem w kapeluszach, które wypoczywa popołudniami z kawą na werandzie. Właśnie taki klimat uderza nas od progu i towarzyszy do samego końca, przez kilkusetmetrowy spacer ulicą Tunelową. 

Dom przy ulicy Tunelowej we WrocławiuDom przy ulicy Tunelowej we Wrocławiu Wiktoria Szydło / archiwum prywatne

Rzeczywistość A, rzeczywistość B

Kameralne wrocławskie osiedle domów w zabudowie kanadyjskiej przyciąga coraz więcej ciekawskich. Zwłaszcza tych, którzy nocami majaczą o dalekiej podróży za ocean; ale skoro jeszcze nie dziś, nie już, nie jutro — spacer w tej okolicy powinien być odpowiednią rekompensatą za chwilowo niespełnione marzenia.

Po dwóch stronach drogi rozciągają się domy, na pierwszy rzut oka wyrwane z innego kontynentu i osadzone w naszej polskiej rzeczywistości. Zaintrygowana podchodzę bliżej. Fuzja luksusu, estetyki i pozornego nieładu przyjemnie kontrastuje z widokiem, do którego przywykliśmy, obserwując codziennie miasto zza szyb. Kameralne osiedle zaskakuje również połączeniem barw, charakterystycznym dla stylu amerykańskiego, w którym biel komponuje się z czerwienią, brązem i ziemistymi akcentami. Przed większością posesji można także dostrzec skrzynki na listy jak z filmowych kadrów. To jednak nie wszystko.

'Jagodowe Przedszkole', Wrocław'Jagodowe Przedszkole', Wrocław Wiktoria Szydło / archiwum prywatne

Trzymaj poziom

"Człowiek na poziomie powinien się trzymać w pionie", twierdził Stanisław Jerzy Lec. Co na to architektura w stylu amerykańskim? Guzik prawda. W Stanach Zjednoczonych popularnym materiałem wykończeniowym jest siding elewacyjny, czyli panele z tworzywa PCV imitujące drewno. Charakterystyczne poziome pasy na domach są jednym z pierwszych elementów, które rzucają się w oczy i przywołują na myśl krajobraz amerykańskich przedmieść. Nie inaczej jest we Wrocławiu przy ulicy Tunelowej. Oprócz estetycznego wykończenia domy na osiedlu wzbogacone są również o niewielkie werandy, detale dekoracyjne przed wejściem — takie jak kwiaty i halloweenowe dynie — czy elementy asymetryczne. 

Dom przy ulicy Tunelowej, WrocławDom przy ulicy Tunelowej, Wrocław Wiktoria Szydło / archiwum prywatne

Kawa czy herbata

Robi się chłodno. Odnoszę wrażenie, jakby z każdą minutą klimat tego miejsca stawał się niemal hipnotyzujący. Chciałoby się minąć białą skrzynkę pocztową, wejść na staranny podjazd z barwną mozaiką. Po drodze rzucić okiem na idealnie przystrzyżony trawnik. Jeden schodek, drugi, trzeci skrzypi pod nogami — drewniana weranda wita domowników, razem z kwiatami i barwnymi dekoracjami. Chciałoby się do niej wrócić za parę chwil, z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach i obserwować spokojną okolicę. Ale jeszcze nie dziś, nie teraz, nie jutro. Wycofuję się. Wsiadam do tramwaju, wracam do Polski. Witają mnie monumentalne bryły z rzędem symetrycznie ułożonych okien. Z każdego z nich sączy się na ulicę żółte światło, gdzieniegdzie przebija blask telewizora. Nie widzę kwiatów ani ludzi zanurzonych w herbacie i wypatrywaniu zachodu słońca — ale za to jest zakurzona wycieraczka z powitaniem. Welcome home. 

Więcej o: