Polska to nie tylko duże, cieszące się popularnością miasta. To także wiele mniejszych miejscowości, które potrafią zachwycić nie mniej niż te najsłynniejsze. Poprosiliśmy ich mieszkańców i osoby, dla których są to miasta rodzinne, by wam o nich opowiedziały. Tak powstał cykl "Stąd jestem".
***
Gdy przyjeżdżam do Darłowa, właśnie odbywa się pokaz latawców. Słonie, smoki i ogromne ryby nabrały lekkości i wyrywały się ku nieznanej przygodzie. Ich akrobacje na wietrze obserwują Mariola i Andrzej Cembikowie, którzy od ponad dwóch dekad szyją je i projektują, ciesząc i starszych, i młodszych.
Mariola i Andrzej Cembikowie od ponad dwóch dekad szyją i projektują latawce, ciesząc i starszych, i młodszych Urszula Abucewicz / gazeta.pl
To właśnie wiatr, który smaga twarz, wywiewa smutki z głowy i przywiewa nowe horyzonty – jako jedną z ulubionych cech Darłowa wymienia Magdalena Burduk, która oprowadzi nas po mieście. Za co jeszcze lubi swoje miasto? – Lubię Darłowo za gwarne lato, spokojną zimę, zapach rzeki Wieprzy, kiedy spaceruję, idąc z Darłowa w kierunku do Darłówka, za ruch statków w porcie, za jazgot mew, za bursztyny znalezione na brzegu morza. Za wiele rzeczy lubię Darłowo – wymienia jednym tchem i dodaje, że o swoim mieście mogłaby napisać książkę.
- Prywatnie wolę szukać dzikich plaż, ale nie wyobrażam sobie swojego miasta w szczycie sezonu bez turystów i chyba nie umiałabym w takim mieście żyć - słyszę od pani Magdy. PhotoRK / shutterstock
To zwykłe proste hasło "lubiędarłowo" zawojowało mediami społecznościowymi i właściwie każdy mógłby je sam dokończyć, za co docenia to polskie miasto położone na polskim wybrzeżu.
Magdalena Burduk zastrzega, że nie ona je wymyśliła, ona tylko wykorzystała moment, gdy do Polski wszedł Facebook. Hasło, za którym stoi ówczesny szef promocji w Urzędzie Miasta Darłowa i burmistrz miasta, ona tylko upowszechniła w internecie i stało się samograjem.
Darłowo wcześniej nazywało się Rügenwalde Urszula Abucewicz / gazeta.pl
Na scenarzystów i filmowców wciąż czeka historia Eryka Pomorskiego. Czy dobre wiatry przywieją ich tutaj lub podszepną im pomysł na opowieść o dziejach Bogusława, który stał się Erykiem, królem Danii, Szwecji i Norwegii, a potem korsarzem i postrachem mórz?
Zastanawiam się, czy wiatry szeptały mu kalendarium jego życia, gdy jako siedmiolatek płynął do ledwo znanej ciotecznej babki. Czy wiedział, że uczyni go wielkim? Które rady opacznie zrozumiał, skoro został zdetronizowany, a jedyną pamiątką po jego wielkości została złota gęś?
To stąd pochodzi Eryk Pomorski i to Darłowo stało się jego ostatnim portem. To tutaj zawinął na swój ostatni etat życia. Towarzyszyła mu Cecylia, dwórka zmarłej żony, którą przed przyjazdem na Pomorze poślubił. Mnisi z klasztoru kartuzów nazywali ją królową i jego żoną.
Król Eryk Pomorski Urszula Abucewicz / gazeta.pl
Ponoć król Eryk nie rozstawał się ze złotą gołębicą Urszula Abucewicz / gazeta.pl
– O życiu i losach Eryka zadecydowały kobiety. Swoją pozycję zawdzięczał Małgorzacie I, królowej Danii, która ściągnęła go do siebie, usynowiła i umieściła na tronie – wyjaśnia Karol Matusiak, dyrektor Zamku Książąt Pomorskich – Muzeum w Darłowie. – Przyszły król był nie tylko wnukiem siostry, Ingeborgi Meklemburskiej, lecz także prawnukiem ojca Waldemara IV, króla Danii.
Ekspozycja na zamku Urszula Abucewicz / gazeta.pl
– Małgorzata była niezwykle zręczną władczynią, której plany sięgały daleko poza Danię. Chciała doprowadzić do zjednoczenia Danii, Szwecji i Norwegii, a ponieważ jej syn Olaf zmarł, szukała godnego następcy męskiego potomka, który pomógłby zrealizować jej swoje ambitne plany – opowiada dyrektor. – Gdy jednak zza morza przybył chłopiec, którego imię trudno było wypowiedzieć i podkreślało obcość monarchy, wpadła na pomysł, aby mu je zmienić na Eryk. Małgorzata myślała o wszystkim. Nawet gdy Eryk stał się pełnoletni, wciąż twardą ręką rządziła swoim imperium – opowiada.
Król Eryk ok. 40 lat był władcą trzech królestw Urszula Abucewicz / gazeta.pl
Małgorzata I była architektem zmian i utworzyła unię kalmarską, dzięki której mogła zjednoczyć trzy królestwa pod berłem jednego monarchy, a Eryk mógł przez cztery dekady dzierżyć tytuł króla trzech królestw.
– Małgorzata I nie tylko walczyła o to, aby kobiety miały swój udział w rządach, lecz także walczyła o ich prawa. Za wszelkie rozboje, gwałty i inne okrucieństwa wobec kobiet karała śmiercią. Jeżeli ktoś się dopuścił niecnego czynu, trafiał na szubienicę. Pod tym względem nie znała litości – zdradza Matusiak.
Zamek Książąt Pomorskich - Muzeum w Darłowie logorytm / shutterstock
O Eryku krążą legendy, że był playboyem. Pisano o nim, że do późnego wieku miał bujne, długie, kręcone, rude włosy i był słusznego wzrostu (miał 190 cm wzrostu). Jak na tamte czasy był prawdziwym gigantem.
Karol Matusiak wspominał w "Gazecie Wyborczej" o spotkaniu Eryka z cesarzową Barbarą, żoną Zygmunta Luksemburskiego, cesarza rządzącego Europą w okresie panowania Eryka. – Kiedy Eryk przybył na dwór cesarza do Budy [przyszły Budapeszt – red.], w pewnym momencie wskoczył na konia bez strzemion, bez pomocy giermka. Wówczas władca miał już 40 lat. Zrobił tym na cesarzowej ogromne wrażenie. Barbara "zaczerwieniła się wówczas z pożądliwości". To jest dosłowny cytat z ówczesnych kronik – mówił.
Zamek Książąt Pomorskich - Muzeum w Darłowie Urszula Abucewicz / gazeta.pl
– Chciał rządzić w takim królestwie, jakie zostawiła mu Małgorzata. Myślał o centralizacji władzy, o ustanowieniu Bogusława IX, księcia pomorskiego, swoim następcą. Jednak rada państwa była nieustępliwa i wyraziła kategoryczny sprzeciw. Zażądała usunięcia Pomorzan ze Skandynawii i oddania korony. Eryk poczuł się zagrożony i udał się na Gotlandię, aby członkowie rady przemyśleli swoje postępowanie, nie spodziewał się, że zostanie pozbawiony korony – wyjaśnia mi dyrektor darłowskiego zamku.
Karol Matusiak tłumaczy, że Eryk padł ofiarą pomówień czy też przekłamań historycznych. Nie był piratem, a władcą korsarzy, którzy krążyli wokół Gotlandii i pobierali opłatę celną za przepłynięcie przez jego strefę. Nigdy też nie podniósł ręki na swą pierwszą żonę Filippę Lancaster, a z Cecylią związał się dopiero po jej śmierci.
Wzgórze Zamkowe Urszula Abucewicz / gazeta.pl
W końcu były król cumuje do portu w Darłowie. Osiada w zamku, rozbudowuje go, jego towarzyszką życia na stare lata pozostaje Cecylia. Symbolem łączącej ich miłości jest rzeźba gołębicy, która została umieszczona tuż za bramą zamku, w niewielkim wykuszu.
A co się stało ze złotą gołębicą? Za życia ponoć nigdy się z nią nie rozstawał, Cecylia chciała, aby ten talizman towarzyszył mu nawet po śmierci i włożyła mu go do srebrnej trumny. – Informacje o skarbach króla Eryka znamy z przekazów sekretarza kancelarii książąt pomorskich i kronikarza Thomasa Kantzowa. Historyk pisze o złotej gęsi w zamku Vordingborg w Danii, która wskazywała kierunek wiatru na wieży zamkowej. To ponoć ją Eryk zabrał ze sobą na Pomorze – tłumaczy dyrektor muzeum.
– Gdy w XVIII wieku zawaliła się krypta, w której spoczywała trumna króla Eryka, znaleziono przedmiot w kształcie gołębicy. Nie wiemy, czy to była figurka w kształcie gołębicy, czy medalion – to nie jest historycznie ustalone. Przyjęliśmy, że to jest złoty medalion. Ale czy jest to gołąb, czy gęś? Jak widać, głosy są podzielone – opowiada mój rozmówca.
Pewne jest, że gdy Eryk opuszczał Skandynawię, opróżnił skarbiec królewski, zabrał insygnia królewskie i inne kosztowności. Mówiło się, że przywiózł skarby porównywalne ze skarbami Nibelungów.
Mauzoleum Pomorskie Urszula Abucewicz / gazeta.pl
Kościół Mariacki Urszula Abucewicz / gazeta.pl
Sarkofag króla Eryka I, a także Elżbiety (żona ostatniego pomorskiego księcia Bogusława XIV) oraz Jadwigi (żona Ulryka, brata Bogusława XIV) znajduje się w Mauzoleum Pomorskim - pod kościelną wieżą Kościoła Mariackiego.
Legendy krążą też o Leopoldzie Tyrmandzie, który w Darłowie był pod koniec lat 40. i na początku lat 50. ubiegłego stulecia. Akcję powieści "Siedem dalekich rejsów" umiejscowił właśnie tutaj. Gdy po październikowej odwilży, w 1957 roku, ukończył pisanie książki i otrzymał zapewnienie o jej wydaniu przez wydawnictwo "Czytelnik", skonfiskowała ją cenzura. Argumentowano, że zawiera sceny pornograficzne i jest promocją inicjatywy prywatnej. Wydano ją więc za granicą, najpierw w 1959 roku po angielsku, a później w 1962 w RFN po niemiecku.
Rok później Jan Rybkowski nakręcił film "Naprawdę wczoraj", którego scenariusz oparty był na powieści Tyrmanda. W obrazie zagrali między innymi: Andrzej Łapicki, Beata Tyszkiewicz, Ewa Krzyżewska, Gustaw Holoubek czy Wiesław Gołas.
Można ruszyć także po mieście razem z bohaterami książki i filmu, Ewą i Nowakiem, Darłowskim Szlakiem Literackim. Opowieść zaczyna się na stacji PKP, gdzie spotykają się po raz pierwszy, a kończy przy szkunerze węglowym Ragne. Czy wiatr przyniesie happy end dla ich historii?
Ławeczka Leopolda Tyrmanda Urszula Abucewicz / gazeta.pl
Od 2019 roku można przysiąść obok Leopolda Tyrmanda na jego ławeczce. Postawiono ją na skwerze na tle XV-wiecznego kościoła. Autorką pomnika jest Dorota Dziekiewicz-Pilich. Od 2012 roku pisarz patronuje darłowskiej placówce kultury. A dwa lata temu z okazji jego 100. rocznicy urodzin (w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa) odbył się specjalny pokaz filmu, w którym wziął udział znawca twórczości Tyrmanda Marcel Woźniak.
– To był niezwykły pokaz, ponieważ w ważnych momentach zatrzymywano projekcję obrazu, Marcel Woźniak tłumaczył albo kulisy kręcenia tej sceny, albo przywoływał fakty z życia pisarza. Co jakiś czas z sali rozlegały się też głosy, że rozpoznają statystów, że ten kilkuletni chłopiec z filmu dawno skończył już sześćdziesiąt lat, a sfilmowane miejsca wyglądają już inaczej. To były magiczne chwile – opowiada pani Magdalena.
– Życie kulturalne tętni w naszym mieście, a naszą perełką jest jedno z najstarszych kin w Polsce, Bajka. Od 22 lat dom kultury jest producentem Festiwalu Filmów Skandynawskich. W tym roku w lipcu gościliśmy ambasadora królestwa Danii, który uczestniczył w projekcji filmu "Małgorzata I. Królowa północy". W niedużym, ponad 13-tysięcznym mieście posiadamy kino, które działa regularnie. Łączy w sobie dobro płynące z multipleksów z kinem niszowym, ambitnym, wymagającym wprawdzie od widza skupienia, ale które pozostaje na dłużej – zapewnia moja rozmówczyni.
Deptak w Darłowie Urszula Abucewicz / gazeta.pl
Idąc deptakiem w oczy rzuca się jeszcze jedna uliczna rzeźba. To postać powojennego burmistrza miasta - Stanisława Dulewicza Urszula Abucewicz / gazeta.pl
Gdy idzie się deptakiem, w oczy rzuca się jeszcze jedna uliczna rzeźba. To postać powojennego burmistrza miasta – Stanisława Dulewicza. Wprawdzie był krótko włodarzem Darłowa, ale do dziś jest wspominany z szacunkiem. Za jego kadencji odbudowano linię kolejową Darłowo–Sławno, utworzono Bank Ludowy, w którym został przewodniczącym Rady Nadzorczej, i założono spółdzielnię rybacką. Przyczynił się też do założenia w Darłowie domu dziecka. Niestety, za jego czasów wiatr dął mu w oczy, zrezygnował ze sprawowania władzy – ze względów politycznych.
Widok na ratusz miasta. Przed nim stoi Pomnik Rybaka Stepniak / shutterstock
Ludzie pracy, uczestniczący w rozbudowie miasta Urszula Abucewicz / gazeta.pl
Na rynku znajdziemy też hołd dla ludzi morza. To fontanna Pomnik Rybaka, którą ufundowali armatorzy z rodu Heptenmacherów. Na czterech spiżowych tablicach przedstawiono historię miasta. Możemy tu zobaczyć i ludzi pracy, uczestniczących w rozbudowie miasta, i szkutników budujących statki, a także małą dziewczynkę, która podczas wypasania gęsi robi na drutach. Dodatkową atrakcją jest galeria ryb żyjących w Bałtyku. Znajdziemy ją pod nogami.
W tym roku w Darłowie upamiętniano 525. rocznicę tsunami, która nazywana jest także 'niedźwiedziem morskim' PhotoRK / shutterstock
Koniecznie zajrzyjcie do kościoła św. Gertrudy z XV wieku. Mówi się, że to "perła gotyku skandynawskiego". Jej niewielkie wnętrze zdobią kunsztowne malunki i zdobienia. Gdy odwiedzam świątynię, akurat trwają przygotowania do ślubu, młode dziewczyny krzątają się, żeby ustroić jej wnętrze białymi różami. Szkoda, że omija mnie dzień celebrowany od wieków – procesja pokutno-błagalna, której zwieńczeniem jest msza święta w Świętej Gertrudzie.
– Co roku we wrześniu odbywa się procesja pokutno-błagalna, czyli odnowienie ślubów. Prosimy o to, żeby ta historia nigdy się już nie powtórzyła – informuje mieszkanka Darłowa.
Zwykle wydarzenie rozpoczyna się nieszporami w Kościele Mariackim, a następnie mieszkańcy darłowskimi ulicami udają się w procesji do Świętej Gertrudy, do kościoła na górce, i tam uczestniczą w mszy świętej.
W tym roku w Darłowie upamiętniano 525. rocznicę tsunami, która nazywana jest także "niedźwiedziem morskim". "Ósmego dnia po Narodzinach Maryi, roku 1497, w piątek w południe, zerwał się sztorm z północnego-zachodu i trwał do późnego wieczora, wywołując powódź" – donosił mnich z klasztoru kartuzów o wielkiej powodzi, która sprawiła, że w Darłówku zostały całkowicie zniszczone nabrzeża portowe, a handel został sparaliżowany na długi czas.
Fala dotarła także Kołobrzegu i Ustki. Geofizycy ze Szczecina, a także z Japonii potwierdzili, że to było tsunami. – Słychać było grzmot, to było jak ryk niedźwiedzia – relacjonował na łamach darlowo.naszemiasto.pl Leszek Walkiewicz, historyk z Darłowa.
Malowidła wewnątrz kościoła św. Gertrudy Urszula Abucewicz / gazeta.pl
Kościół św. Gertrudy Urszula Abucewicz / gazeta.pl
Dobrze, że "niedźwiedź morski" od ponad pięciu stuleci jest uśpiony. Od tego czasu wiatr znany z dobrej siły napędza energię na wielu fermach wiatrowych, które można dostrzec w okolicy. Choć potrafi też przygnać czarne charaktery, jak chociażby Hitlera, który przyjeżdżał tu na testowanie potężnej wojennej machiny Dory.
Może te złe chwile i złą energię przegania dobro i życzliwość mieszkańców? – Podczas jednego z finałów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy mówiliśmy, że jest to port gorących serc, bo przecież świadczą o tym mieszkańcy regionu, którzy są tutaj naprawdę gościnni i bardzo życzliwi. Serce to tam, gdzie my – słyszę od pani Magdy.
Latem można ruszyć w rejs na zachód słońca Urszula Abucewicz / gazeta.pl
Latem można ruszyć w rejs na zachód słońca Urszula Abucewicz / gazeta.pl
Latem można ruszyć w rejs na zachód słońca czy popływać po Jeziorze Bukowo. Dzisiaj wieje zefirek, a ja wsiadam na rower i ruszam wzdłuż wybrzeża Bałtyku. Po jednej stronie jezioro Kopań, a po drugiej Bałtyk. Aż wreszcie docieram tam, gdzie jezioro łączy się z morzem. Idę na plażę. Ani żywego ducha. I tylko ten wiatr, który przywiał mnie w te strony i podpowiada, że jest moim sprzymierzeńcem, że mam mu zaufać.
Można ruszyć na spacer wzdłuż morza, można wsiąść na rower Piotr Wytrazek / Shutterstock
Zapewne po odwiedzinach w tym mieście każdy sam odpowie sobie na pytanie, za co lubi Darłowo.
– Prywatnie wolę szukać dzikich plaż, ale nie wyobrażam sobie swojego miasta w szczycie sezonu bez turystów i chyba nie umiałabym w takim mieście żyć – stwierdza pani Magda.
– Moje całe życie związane jest z miastem. Bardzo mocno swoimi korzeniami wgryzłam się w tę swoją ziemię. Jestem turystą powracającym, mam swoje inne miejsce na ziemi, do którego też bardzo chętnie wracam i dobrze się czuję, natomiast to, gdzie chcę żyć i gdzie związałam swoje życie zwłaszcza zawodowe, to jest właśnie Darłowo. Tutaj mi się sprawdza powiedzenie, że wszędzie dobrze, ale w domu i nad morzem najlepiej. Tu, gdzie wieje ten wiatr i otwiera nam szeroko oczy na różne horyzonty. Tu mi się żyje wyjątkowo dobrze – mówi na koniec moja rozmówczyni.
Jedni mówią: lubię Darłowo za gościnnych mieszkańców, za wspaniały zachód słońca, za wyjątkowy zapach morza. A ty za co je polubisz?
JAK DOJECHAĆ:
Poznaj też poprzednie odcinki naszego cyklu "Stąd jestem". Znajdziesz je tutaj >>