Stany Zjednoczone są znane z hucznego obchodzenia Halloween. Ulice przemieniają się wówczas w upiorne alejki pełne czaszek, pajęczyn i przerażających postaci. Jednak niektóre miejsca mrożą krew w żyłach nie tylko w ostatnią noc października. Poznajcie trzy amerykańskie miasta, które rywalizują o miano najstraszniejszego.
Savannah to miasto zlokalizowane w stanie Georgia, w południowo-wschodniej części Stanów Zjednoczonych. To właśnie tutaj mieszkańcy mają od wielu lat doznawać paranormalnych doświadczeń. Według nich prawie każdy ponad 100-letni budynek jest nawiedzony, a ich właściciele wyczuwali w nich czyjąś obecność. Jakie miejsca w szczególności przyprawiają o gęsią skórkę?
Wśród nich z pewnością można wymienić muzeum Mercer-Williams House. Dom ten jest związany z wydarzeniami z 1981 roku, kiedy Daniel Hansford został zamordowany przez swojego pracodawcę - Jima Williamsa. Śmierć została opisana w książce "Północ w ogrodzie dobra i zła" oraz filmie o tej samej nazwie. Zdaniem miejscowych, jeszcze przed morderstwem można było zaobserwować w oknach małego chłopca, który miał umrzeć tam w 1969 roku.
Innymi upiornymi miejscami są nawiedzone hotele na Marshall House, dawny szpital wojny secesyjnej czy stary cmentarz Colonial Park.
Miasteczko Salem jest doskonale znane miłośnikom Stephena Kinga. To właśnie tam została osadzona akcja horroru, w którym dzieją się niepojęte i przerażające rzeczy. Miejsce słynie jednak przede wszystkim z procesów czarownic z 1692 roku. Wówczas około 200 kobiet oraz mężczyzn zostało oskarżonych o uprawianie magii. 19 osób powieszono, natomiast cztery zmarły w więzieniu. Obecnie odwiedzający mogą zobaczyć tu m.in. dom jednego ze skazanych Johna Proctora, a chętni poznać szczegółową historię ówczesnych wydarzeń m.in. w Muzeum Wiedźm.
Co ciekawe w mieście zdarzają się także rekonstrukcje zdarzeń. Publiczność staje się ławą przysięgłych i decyduje o losie Bridget Bishop - pierwszej osoby straconej w procesie czarownic.
Innym mrożącym krew w żyłach miastem jest Nowy Orlean w stanie Luizjana. Miejsce jest związane z wiarą voodoo sprowadzoną w te rejony w XVIII wieku przez niewolników. To także dom dla samozwańczych wampirów i czarownic oraz, według wielu mieszkańców i turystów, duchów.
Spragnieni dreszczyku emocji powinni wybrać się na upiorny cmentarz St. Louis, Old French Opera House, gdzie mieszka pani Marguerite, która zmarła tam wiele lat temu czy działający od ponad 200 lat bar - Old Absinthe House.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl