Termalne spa, znane już od starożytności, od paru lat borykało się z poważnymi problemami finansowymi. Tegoroczny kryzys energetyczny, który dotknął wiele europejskich państw, w tym również Węgry, przekreślił możliwość dalszej działalności basenów.
Chociaż woda termalna wykorzystywana do zasilania kompleksu sama w sobie jest ciepła, to jej temperatura jesienią i zimą jest zbyt niska, żeby można było się w niej komfortowo kąpać. Dlatego przez kilka miesięcy konieczne jest jej dogrzewanie za pomocą gazu. Dzięki temu spa mogło funkcjonować przez cały rok.
Lokalne media podają, że firma Miskolci Furdok, do której należą termy, będzie musiała zapłacić za dostawę gazu w czwartym kwartale tego roku dodatkowe 61 milionów forintów, czyli prawie 700 tysięcy złotych.
Od 1 stycznia cena energii elektrycznej wzrośnie o 430 procent, ale koszty centralnego ogrzewania również wzrosną - o 900 procent
- mówi Judit Nemeth, prezeska firmy, cytowana przez Agencję Reutera i dodaje:
Gdybyśmy mogli znaleźć energooszczędny sposób na zastąpienie tego ogromnego wzrostu cen gazu i gdybyśmy mogli uzyskać pomoc, wtedy natychmiast zaczęlibyśmy badać tę możliwość.
Warto dodać, że dobroczynne właściwości wód w Miskolctapolca znane były już w starożytności, jeszcze przed powstaniem imperium rzymskiego. Tamtejsze kąpieliska wypełnione wodą termalną znajdują się w naturalnie powstałych grotach.
Spa z systemem basenów zostało tutaj założone w latach 40. XX wieku i od tego czasu przyciągało tłumy turystów. Kompleks przez ostatnie kilkadziesiąt lat ulegał ciągłej rozbudowie poprzez powiększanie jaskiń oraz tworzenie nowych basenów.
Starożytne termy nie są jednak jedynym obiektem, który ucierpiał wskutek kryzysu energetycznego. Branża turystyczna nie otrzymała pomocy finansowej ze strony państwa, które w pierwszej kolejności wspiera małe i średnie przedsiębiorstwa produkcyjne w głównych sektorach węgierskiej gospodarki.
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl