Wydobywają "złoto diabła". "Wolimy to, niż umrzeć z głodu"

Mistar jest jednym z górników, który wydobywa siarkę w kompleksie wulkanów Ijen w Indonezji. Panują tam ekstremalne warunki, temperatura wynosi 38 st. Celsjusza, a toksyczne gazy utrudniają oddychanie. Czy takie poświęcenie przyniesie mu godziwy zarobek? Nic z tych rzeczy. Mężczyzna, narażając swoje życie, dziennie zarabia od 12 do 17 dolarów.

Mistar jest bohaterem filmu dokumentalnego, który został wyprodukowany przez angielskojęzyczną redakcję Business Insider. Przyglądamy się ciężkiej pracy mężczyzny, który przyznaje, że w Indonezji jest to jedna z lepiej płatnych prac.

– Jest niebezpiecznie, ale wolimy to, niż umrzeć z głodu – mówi w filmie. Trzeba przyznać, że warunki, jakie musi znosić na co dzień, są ekstremalne. Pracuje w pobliżu jednego z najbardziej toksycznych jezior wulkanicznych na świecie, którego pH równe jest kwasowości kwasu akumulatorowego.

– Jeżeli nasze usta lub zęby będą miały z nim kontakt, to zęby mogą wypaść. Jeżeli trafi do naszego żołądka, skończy się to śmiercią – tłumaczy. 

 

Mistar jest jednym z setek górników, którzy pracują wewnątrz aktywnego wulkanu w Indonezji. Siarkę, którą wydobywają, nazywają "złotem diabła". Gdy nad toksycznym jeziorem pojawiają się chmury, muszą uciekać, aby ratować swoje życie. "Warunki pracy są tu tak niebezpieczne, że wielu górników nie dożywa 50 lat" – słyszymy słowa narratora w dokumencie.

Jak w piekle 

Mistar od 30 lat każdego dnia schodzi do wnętrza wulkanu. Nie dość, że panuje tu temperatura jak w piekle, to jeszcze nie ma czym oddychać. – Zapach dymu jest bardzo mocny. Jest kwaśny, czasem pachnie jak jajko sadzone. Jest niezwykle duszący – opowiada górnik. 

Czy pracownicy mogą liczyć na firmę górniczą PT Candi Ngrimbi, która posiada licencję na prowadzenie kopalni? Czy zapewnia im odpowiednią ochronę? Odpowiedni sprzęt? Nic z tych rzeczy. Indonezyjczycy sami płacą za własny ekwipunek, zamiast masek gazowych używają chusteczek lub mokrych ręczników.

Narrator tłumaczy, że "dym z wnętrza wulkanu jest kluczowy dla produkcji siarki. Kiedy bardzo gorący dym zderza się z chłodniejszym powietrzem na zewnątrz, skrapla się ciecz, która kapie z rury". Wtedy jest czerwona i lepiej jej nie dotykać. - Jeżeli dotknie twojej skóry i zaczniesz ją pocierać, to zedrzesz skórę - wyjaśnia Mistar.

Górnicy będą mogli zacząć swoją pracę, gdy ciecz stwardnieje, ochłodzi się, a siarka z czerwonej stanie się żółta. To właśnie dlatego nazywana jest "złotem diabła". Bohater dokumentu tłumaczy, że gdy siarka wystygnie i staje się żółta, można jej dotykać gołymi rękami.

Głodowa pensja 

Przed pandemią górnicy wydobywali do 25 ton dziennie, ale od 2020 roku wprowadzono system zmianowy, aby zachować dystans. Zmiany te sprawiły, że pojedynczy górnik wydobywa dziennie 10 ton siarki. Ile zarabiają? Niewiele. Za kilogram urobku dostają ok. 9 centów. Mistar wyjaśnia, że maksymalnie może unieść 70 kg. Młodsi mogą znieść 20 kg więcej. Za dwa ładunki mogą dostać od 12 do 17 dolarów dziennie.

Na górników czeka jeszcze powrotna trasa, z ciężkim ładunkiem na plecach i w nieodpowiednim obuwiu, często w klapkach. Swój urobek znoszą do stacji ważenia oraz fabryki, do której trafia siarka. Teraz "złoto diabła" czeka jeszcze podgrzanie i przepuszczenie przez serię filtrów, aby usunąć wszelkie zanieczyszczenia. Po czym wylewana jest na podłogę fabryki. Gdy ostygnie, ładowana jest do worków i trafia do pobliskich cukrowni.  

Można się zastanawiać, czy w czasach, gdy 98 proc. światowej siarki pochodzi z rafinacji ropy i gazu, taka praca Indonezyjczyków ma sens. Autorzy dokumentu tłumaczą, że dla firmy wydobywczej łatwiej i taniej jest wydobywać siarkę z tego miejsca. A górnicy mogą liczyć na wyższy zarobek.

- Gdybym poszedł na budowę, to na wypłatę musiałbym czekać tydzień. Pracując na plantacji, czekałbym dwa tygodnie. Praca na wulkanie to wyzwanie i niebezpieczeństwo, ale szybko dostaję pieniądze - zapewnia Mistar. 

Źródło: Business Insider

Więcej o: