Jak informuje Polsat News, Polak podróżował przez zachodnie Niemcy. Zatrzymał się na skraju lasu, aby załatwić potrzebę fizjologiczną, po czym zauważył grzyby i postanowił ruszyć ich śladem. Grzybobranie tak go pochłonęło, że zgubił drogę do samochodu.
Zadzwonił po pomoc na policję, ale nie potrafił się porozumieć z niemieckimi funkcjonariuszami bez znajomości języka. Postanowił więc znaleźć drogę powrotną sam.
Po dwóch godzinach dotarł do jakieś miejscowości, znalazł tłumacza i ponownie zadzwonił na policję z prośbą o pomoc. Wciąż nie wiedział, gdzie zostawił swoje auto. Mundurowi przybyli na miejsce, pomogli znaleźć mu jego samochód. Ten znajdował się cztery kilometry dalej od miejsca, do którego dotarł 51-latek.
Jednak nasz rodak tylko przez chwilę mógł cieszyć się z odnalezienia pojazdu. Niemieccy policjanci wyczuli bowiem od niego woń alkoholu i zbadali go alkomatem. Okazało się, że miał 1,2 promila. Pobrano od niego krew do badań, zabezpieczono jego prawo jazdy oraz kluczyk do pojazdu.
"Co gorsza, mężczyzna wrócił z poszukiwań bez grzybów" – spuentowała na koniec miejscowa policja.
Źródło: Polsat News