Tegoroczne ekscesy zbyt wyluzowanych turystów, którzy przybywali na Podhale, utrudniały życie mieszkańcom i podnosiły ciśnienie włodarzom, a policjanci mieli pełne ręce roboty. Bywały dni, gdy Zakopane zamieniało się w Ibizę, a urlopowicze zanadto sobie folgowali.
Informowaliśmy o półnagich mężczyznach, którzy wieczór kawalerski przenieśli na dach busa, rajdach samochodowych i pościgach policyjnych.
Agata Wojtowicz, prezeska Tatrzańskiej Izby Gospodarczej proszona o komentarz mówiła Wirtualnej Polsce, że "stolica Podhala straciła markę i dobrego turystę, który często omija Zakopane, wybiera inne miejsca, czasem inne terminy, aby między innymi nie brać udziału w takich zdarzeniach jak ostatnio".
Rada Miasta Zakopanego postanowiła przeciwdziałać negatywnym zachowaniom i przyjęła uchwałę wprowadzającą zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach od godz. 23.00 do 6.00 rano.
Jak podawało wówczas RMF FM, jedenastu zakopiańskich radnych było "za", sześciu nie uczestniczyło w głosowaniu, a trzech wstrzymało się od głosu. Żaden z radnych nie był przeciwko uchwale.
"Zadaniem uchwały jest ograniczenie dostępności do alkoholu, zmniejszenie uciążliwości sklepów nocnych i całodobowych dla mieszkańców Zakopanego, ograniczenie ilości interwencji wobec zakłócania porządku publicznego, spoczynku nocnego, zakazu spożywania alkoholu w miejscach publicznych" – uzasadnili pod uchwałą wprowadzone organicznie zakopiańscy radni.
Uchwała została opublikowana 19 września w Dzienniku Urzędowym Województwa Małopolskiego, a w życie weszła 4 października. Zakaz nocnej sprzedaży alkoholu w sklepach obowiązuje na terenie całego miasta Zakopane. Wprowadzono także ograniczenie sprzedaży alkoholu w pobliżu miejsc chronionych, w tym szkół.
Wciąż można kupować napoje wysokoprocentowe w restauracjach, barach i w innych placówkach sprzedających alkohol do spożycia w miejscu sprzedaży.
Jak czytamy w komunikacie burmistrza Zakopanego, "nieprzestrzeganie powyższego zakazu będzie skutkowało karą grzywny oraz cofnięciem zezwolenia na sprzedaż napojów alkoholowych".
Źródło: "Rzeczpospolita", "Tygodnik Podhalański", wp.pl