Okazuje się, że dziwne odgłosy, które było słychać na pokładzie samolotu, nie były jednorazowe. W ostatnim czasie pojawiły się doniesienia, że sytuacja powtarza się w innych samolotach. Załoga wciąż rozkłada ręce, nie wiedząc, co się dzieje. Uspokaja jednak, że nie wpływa to na bezpieczeństwo pasażerów.
Emerson Collins, aktor i producent filmowy był na pokładzie samolotu, z którego kokpitu słychać było dziwne dźwięki. Jak sam określił, był to "najdziwniejszy lot", jaki kiedykolwiek odbył. Postanowił uwiecznić to, co działo się 6 września na pokładzie samolotu z Los Angeles do Dallas i opublikować nagranie w mediach społecznościowych.
Jak podaje "Daily Mail", Emerson Collins poinformował, że tajemnicze odgłosy było słychać już przed startem i mimo że załoga próbowała im zapobiec, na nic się to zdało.
Wydaje się, że ktoś podczas tego lotu włamał się do systemu interkomu i wydawał dźwięk, który przypominał coś pomiędzy orgazmem a wymiotami
- stwierdził, cytowany przez "Daily Mail".
Jeden ze stewardów zwrócił się do pasażerów, tłumacząc, że załoga zdaje sobie sprawę z tego, jak niepokojąco brzmią dźwięki, które można usłyszeć z kokpitu oraz jak bardzo są irytujące. Zapewniał, że załoga próbuje zwalczyć "tą bardzo dziwną anomalię". Na nic się to jednak zdało, gdyż nie udało się znaleźć przyczyny dziwnych dźwięków i rozwiązać problemu.
Komediowa synchronizacja dźwięków wydawała się zbyt zaplanowana, aby mogła być tylko jakąś techniczną usterką. Ale szczerze mówiąc, nie mam pojęcia
- dodał Emerson Collins.