Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Tajemnicze i mrożące krew w żyłach historie i legendy są jedną z atrakcji podczas zwiedzania ruin budowli i zamków. Najpopularniejszą opowieścią związaną z Olsztynem jest ta, mówiąca o skarbie i duchu, który nawiedza twierdzę.
Zamek w Olsztynie posiada ponoć podziemne połączenie z klasztorem jasnogórskim, a w podziemnych rzekach można zobaczyć pływające złote kaczki. Te i inne legendy od lat umilają turystom zwiedzanie budowli. Popularna atrakcja zlokalizowana na szlaku Orlich Gniazd kryje wiele historii i mrocznych sekretów.
Najpopularniejszą legendą związaną z Olsztynem jest ta o skarbie. Według niej dawno temu w mieście żył bardzo bogaty szlachcic, którego profesją był handel. Każdego roku składał w okolicy Wielkanocy obietnice dziękczynne. Ostatnią z nich było to, że kiedy jego syn skończy 20 lat, zacznie służyć Bogu. Niestety syn wyraził sprzeciw i ukrył się w lochach zamku olsztyńskiego. Skrył tam także dwie skrzynie złota, których strzegł pies. Młodzieniec postanowił, że po chwili odpoczynku, uda się do Krakowa, aby rozpocząć tam nowe życie.
Jednak ojciec, po tym jak dowiedział się, że syn nie trafił do klasztoru, rozpoczął poszukiwania. Chłopak został odnaleziony w jednej z karczm, po czym miał zostać odwieziony do domu ojca. Jednak nie udało się tego dokonać, ponieważ doszło do bójki. Syn szlachcica został ranny i zmarł po dotarciu do lochów zamku. Legenda mówi, że pies nadal strzeże skarbu, a znaleźć go może jedynie osoba o szlachetnym sercu.
Inna olsztyńska legenda mówi, że po zamku w ciemne noce błąka się zjawa. Jest to duch Maćka Borkowica, który był kiedyś wojewodą poznańskim i jednocześnie zagorzałym przeciwnikiem polityki króla Kazimierza Wielkiego. Powołał on konfederację wymierzoną we władcę. Pomimo iż mężczyzna został ukarany i wyrzucony z kraju, powrócił po czterech latach i nadal spiskował. W końcu został schwytany w Kaliszu i skazany na śmierć głodową w lochach pod główną wieżą zamku olsztyńskiego.
Historia mówi, że więziony Maciek otrzymywał dziennie tylko dzban wody i wiązkę siana. Wytrzymał 40 dni, a jego jęki i przekleństwa słychać było w całym zamku i okolicy. Są także inne teorie, które głoszą, że mężczyzna z głodu zaczął kąsać własne ciało. Buntownicze nastawienie podobno nie było jedynym powodem surowej kary - plotki mówią, że Maćko spotykał się z królową. Jan Matejko namalował obraz pt. "Maćko Borkowic", w którym ukazał moment zejścia buntownika do lochów zamku. Obraz znajduje się obecnie w prywatnej kolekcji.
Inna legenda nawiązuje do faktu historycznego i mówi o płaczu dziecka, który można usłyszeć w wietrzne wieczory w pobliżu zamku. Podczas oblężenia zamku w 1587 r. przez Maksymiliana Habsburga pochwycony został syn burgrabi Olsztyńskiego - Kacpra Karlińskiego. Podczas gdy Polacy zaczęli się bronić, Maksymilian kazał postawić na pierwszej linii porwane dziecko. Późniejsze walki spowodowały wiele ofiar - wśród nich odnaleziono także ciało niewinnego dziecka, które według legendy płacz nawiedza okolicę.