Najdłuższy blok w Polsce ma 860 metrów. "Mówią o złym towarzystwie falowca, jakby to slumsy były"

W 860-metrowy bloku w Polsce, który jest jednocześnie najdłuższym blokiem w kraju, jest 1789 mieszkań, w których mieszka 5990 ludzi. Jest niczym małe miasteczko. Blokowisko budzi ogromne zainteresowanie - głównie turystów, którzy nie mogą oprzeć się zrobieniu zdjęcia tak intrygującej budowli.

Gdański falowiec przy ulicy Obrońców Wybrzeża ma 11 kondygnacji, a z jego szczytu przy dobrej widoczności można zobaczyć Zatokę Gdańską aż po Hel, twierdzę Wisłoujście i dźwigi stoczni gdańskiej. Ma 32 metry wysokości, aż 13 metrów szerokości i 860 metrów długości. A żyje w nim tyle ludzi, co w niejednym małym, polskim miasteczku. Jak czytamy w "National Geographic", "w falowcu kusi najbardziej, żeby wejść na dach, rozłożyć ramiona i krzyknąć: Jestem królem blokowisk!".

Zobacz wideo Blok mieszkalny w Kijowie zniszczony przez rosyjską rakietę

Falowiec w Gdańsku. Tanie mieszkania w budownictwie PRL

Jak podaje "National Geographic", blok był budowany w latach 1970-1973 na terenie po byłym lotnisku na Zaspie. Architekci Tadeusz Różański, Józef Chmiel, Danuta Olędzka oraz Janusz Morek chcieli zapewnić mieszkańcom Gdańska tanie mieszkania w budownictwie PRL - niewielkie i oszczędne. Dziś pojawiają się jednak głosy, że gdański falowiec to nic innego jak "zły sen architekta".

Skąd wzięła się nazwa "falowiec"? Od bryły budynku - układ balkonów oraz samo "łamanie" się bloku ma przypominać falę. To popularny typ budownictwa z PRLu, który można zauważyć nie tylko w Gdańsku, ale też innych polskich (oraz, co ciekawe - włoskich) miastach. Czasem też falowce są nazywane mrówkowcami oraz jamnikami, ze względu na swoją długość oraz liczbę mieszkańców. 

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Takie budownictwo miało jednak i mroczną stronę. Tak zwane zadaszone galeryjki, które umożliwiały przejście pod dachem przez całą długość falowca, były rajem dla złodziei. Z tego powodu z rozwiązania tego zrezygnowano już w 1980 roku.

Obecnie klatki falowca są niczym wsie. Najdłużej żyjący w bloku mieszkańcy znają się i pomagają sobie wzajemnie, ale nowi lokatorzy znacznie się od nich różnią.

Codziennie widuję w klatce nowe osoby. Ale słyszałam, że "starzy" mieszkańcy, którzy są tu co najmniej od lat 90., są ze sobą zżyci, znają się i nawet angażują we wzajemne relacje

- opowiada Zofia, mieszkanka budynku przy ul. Obrońców Wybrzeża.

W jednym bloku mieszka tyle osób, co w niejednym niewielkim miasteczku. Budynek jest na tyle ogromny, że obsługują go aż czterej listonosze, a na całej jego długości rozlokowano trzy przystanki autobusowe.

Falowiec "złym towarzystwem"? "Jakby to jakieś slumsy były"

Najbardziej denerwuje mnie, jak piszą w gazetach, że centrum handlowe E.Leclerc wybudowano w złym towarzystwie falowca, jakby to jakieś slumsy były

- mówi "National Geographic" jeden z mieszkańców. Mieszkańcom Gdańska widok falowca nie jest obcy. 

Widzę ten falowiec z okna. Przez lokalsów bywa nazywany "falowcem samobójców", bo ludzie często obierają go za cel skoków. Tylko w tamtym roku miałam podczas spaceru z psem dwie takie sytuacje, że byłam świadkiem jak ktoś odebrał sobie życie

- stwierdza Agata, jedna z mieszkanek Gdańska, która rozmawiała z Podroze.gazeta.pl.

Mieszkałam kiedyś w jednym z falowców, a moi przyjaciele wynajmowali mieszkanie właśnie w tym najdłuższym. Chyba większość trójmiejskich studentów otarła się kiedyś o jakiś falowiec. W tym, w którym ja dawniej mieszkałam, doszło do śmiesznej sytuacji. Para się pokłóciła i babka wyrzuciła przez balkon jakieś grube pieniądze. Możecie sobie wyobrazić tę scenę i pieniądze lecące przez okno

- dodaje kobieta. 

Księżniczka Anna odwiedziła Gdańsk. "Ładne te wasze slumsy"

Jak czytamy w "National Geographic", falowiec odwiedziła brytyjska księżniczka Anna, która zawitała do Gdańska na początku lat 90. i gościła w standardowym M3 u Kowalskich. Podobno była zachwycona widokiem z balkonu, wypiła kawę i zjadła domowe ciasto. Jednak jak podaje "National Geographic" miała bać się ponownie użyć windy i zeszła z 10. piętra po schodach.

Ładne są te wasze slumsy

- podsumowała wówczas.

***

Jeśli w związku z myślami samobójczymi lub próbą samobójczą występuje zagrożenie życia, w celu natychmiastowej interwencji kryzysowej, zadzwoń na policję pod numer 112 lub udaj się na oddział pogotowia do miejscowego szpitala psychiatrycznego. TUTAJ znajdziesz również przydatne numery telefonów, pod którymi dyżurują specjaliści, gotowi pomóc w kryzysowej sytuacji.

Więcej o: