Władimir Putin ogłosił "częściową mobilizację". Szef resortu obrony Rosji Siergiej Szojgu dodał, że werbunek obejmie 300 tys. poborowych.
W wielu miastach zaczęto protestować. Inni szukają sposobu, jak uniknąć "pójścia w kamasze". W rosyjskojęzycznej wyszukiwarce Google popularna stała się fraza "как сломать руку", co oznacza "jak złamać rękę". Kolejni zaczęli masowo wyjeżdżać. I choć ceny biletów znacznie wzrosły, to jak podaje Bartłomiej Wypartowicz, redaktor serwisu defence24.pl bilety do Erywania i Stambułu "zostały wyprzedane w ciągu kilku minut". Portal flightradar24 zaś opublikował wzmożony ruch samolotów z Moskwy i Sankt Petersburga.
Zdjęcie zaś z lotniska we Wnukowie opublikował portal Nexta. Można na nim zobaczyć mężczyzn w wieku poborowym czekających na moment, gdy będą mogli wsiąść na pokład samolotu.
Uspokoić panikę i jednocześnie zachęcić do służby postanowił patriarcha moskiewski Cyryl I. - Idź odważnie, aby wypełnić swój wojskowy obowiązek. I pamiętaj, że jeśli umrzesz za swój kraj, będziesz z Bogiem w Jego królestwie, chwale i życiu wiecznym – powiedział.
Zachód podejmuje różne strategie w obliczu ogłoszonej mobilizacji. Niemcy ogłosiły gotowość przyjęcia Rosjan, tłumacząc, że w ten sposób chcą utworzyć antyputinowską diasporę. Inne kraje nawet nie rozważają tego pomysłu.
- Kto odważnie sprzeciwia się Putinowi i tym samym naraża się na wielkie niebezpieczeństwo, może ubiegać się o azyl polityczny w Niemczech - powiedziała szefowa MSW Niemiec Nancy Faeser w "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Minister dodała, że każdy z nich przejdzie szczegółową kontrolę i traktowany będzie indywidualnie.
Polskie władze zapowiedziały, że zgodnie z ogłoszonym rozporządzeniem Rosjanie wpuszczani do naszego kraju nie będą. Taką deklarację można było usłyszeć w programie "Graffiti" na antenie Polsat News. - Kraje bałtyckie podjęły decyzję, że nie będzie żadnych ulg, jeżeli chodzi o wpuszczanie Rosjan. Po prostu jest ryzyko działań hybrydowych i prowokacji. Pod płaszczykiem dezercji mogą przenikać na teren tych krajów dywersanci, czy ludzie związani z rosyjskimi siłami zbrojnymi - wyjaśnił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch.
Źródła: Nexta / Polsat News / "Frankfurter Allgemeine Zeitung"