Ryanair odpowiada na skargę pasażerki, internauci oburzeni. "Nie ma już czegoś takiego jak obsługa klienta"

Jedna z pasażerek za pośrednictwem Twittera podzieliła się frustracją z powodu ostatniej podróży Ryanairem. Już dwa dni później otrzymała odpowiedź, która podzieliła wielu internautów. Jedni uznali ją za niewinny żart, inni za brak szacunku do klienta.

Podróżnicy chętnie dzielą się historiami z pokładów samolotów w mediach społecznościowych. Zażalenia dotyczą niewystarczającego miejsca na nogi, niespodzianek w jedzeniu czy też zachowania współpasażerów. Pewna kobieta ostatnio podzieliła się również swoim doświadczeniem. Dotyczyło wyboru miejsca. 

Zobacz wideo Na wakacje samochodem czy też samolotem - co się bardziej opłaca? Pytamy eksperta

"Zapłaciłam za miejsce przy oknie". Ryanair odpowiada

Jedna z użytkowniczek Twittera opublikowała zdjęcie z pokładu samolotu. Można na nim zobaczyć jej miejsce "przy oknie". Post zdobył prawie pięć tysięcy polubień i był chętnie komentowany przez innych internautów.  

Poważnie Ryanair? Zapłaciłam za miejsce przy oknie

- napisała kobieta.

Pasażerka nie musiała zbyt długo czekać na odpowiedź irlandzkiego przewoźnika. Już dwa dni później odpowiedział w zaskakujący sposób. Ryanair zaznaczył na fotografii okno i zamieścił je na Twitterze, nie dodając żadnego komentarza. 

Zabawny żart czy brak szacunku? Internauci podzieleni

Twitt przewoźnika podzielił internautów. Niektórym użytkownikom nie spodobało się podejście do pasażerów. 

Nie ma już czegoś takiego jak obsługa klienta

- pisał jeden z nich. 

Naprawdę tęsknię za czasami, kiedy firmy zachowywały się jak dorośli, nawet jeśli loty są tanie

- dodał inny. 

Duża część doceniła zabawną odpowiedź. Inni zwrócili uwagę, że nie powinno narzekać się na tanie linie lotnicze.

Dlaczego ludzie składają skargi, korzystając z Ryanaira? Jest tani nie bez powodu. Dlaczego nie polecisz British Airways?

- czytamy. 

Można było także znaleźć głosy, mówiące, że skoro pasażerka zapłaciła za miejsce w samolocie, to musiała je wybrać sobie sama. Co na to sama zainteresowana? Jak się okazało, twitt miał mieć humorystyczny wydźwięk. 

To, co sprawia, że jestem najbardziej rozbawiona, to, że wyraźnie żart, który został niezrozumiany przez wszystkich komentujących, z wyjątkiem Ryanaira, który zatrudnił geniusza marketingu i uwielbia się przekomarzać! Legendy

- dodała.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: