Jak podaje Agencja Reutera, nie mamy co liczyć na to, że tanie loty wrócą. Doniesienia te potwierdził Carsten Spohr, szef Lufthansy. W poniedziałek (12.09.2022 roku) poinformował, że ceny biletów nie wrócą do poziomu sprzed pandemii. Wręcz przeciwnie - utrzymają się na tym samym poziomie lub mogą wzrastać. Branża lotnicza chce w ten sposób uodpornić się na skutki niezależnych od niej zdarzeń, do których wcześniej nie była przygotowana.
Więcej ciekawych artykułów o samolotach i liniach lotniczych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Spohr podczas spotkania w Berlinie stwierdził, że w obecnej sytuacji (świat wraca do normalności po pandemii, a branżę lotniczą nękały też inne problemy, na przykład strajki pracownicze w wakacje i konieczność częstego odwoływania lotów) sprzedawanie biletów za mniej niż 20 euro "jest bardzo nieodpowiedzialne". Dodał, że branża lotnicza potrzebuje wyższych cen, by mogła się rozwinąć i zwiększyć swoja odporność na niespodziewane wydarzenia. Takie zagranie, zdaniem szefa niemieckich linii lotniczych, ochroni przemysł przed podobnymi skutkami, jakie wywołała pandemia koronawirusa.
Prezes Lufthansy podkreślił także, że w Niemczech może dojść do recesji, czyli zahamowania tempa wzrostu gospodarczego związane ze spadkiem PKB przez co najmniej dwa kwartały, co negatywnie wpłynie na popyt konsumpcyjny. Jedno jest jednak pewne - nie mamy żadnych powodów do tego, by liczyć, że tanie loty w najbliższym czasie wrócą.
Dyrektor generalny Ryanair poinformował w zeszłym miesiącu, że linia lotnicza również przewiduje odejście od tanich lotów. Jako powód podał rosnące ceny paliwa. Michael O'Leary spodziewa się, że średnia taryfa Ryanair wzrośnie o 10 euro w ciągu kolejnych pięciu lat.
Nie ulega wątpliwości, że przez kilka następnych lat nie będziemy mogli skorzystać z najtańszych lotów
- powiedział prezes linii lotniczych cytowany przez RTE. Wspomniał, że taryfy promocyjne za euro, 99 centów i za 9,99 euro muszą odejść na dalszy plan.