Śmierć bliskiej osoby to zawsze duży cios. Kiedy jednak umiera ktoś, z kim nie łączy nas żadna relacja, to fakt jej odejścia nie jest już tak bolesny. Co jednak, gdy swój lud opuści królowa? Jak wtedy czują się obywatele i co myślą? Aby wczuć się w pewien sposób w ich sytuację, rozmawiamy z Brytyjką pierwszy dzień po śmierci królowej Elżbiety II.
Przeprowadziłam dziś krótką rozmowę z Brytyjką mieszkającą na południu Anglii. Ku naszemu zaskoczeniu odbywała się w zupełnie innym tonie niż pogawędka z dnia poprzedniego. Wczoraj podczas zwyczajnej dyskusji nie przyszło nam go głowy, że kilka godzin później dojdzie do śmierci królowej Elżbiety II.
Zapytałam, jak to jest obudzić się w nowej rzeczywistości pozbawionej stałego punktu odniesienia, stałego obrazu Zjednoczonego Królestwa, jakim niewątpliwa była Elżbieta II.
W miarę w porządku w tym momencie, abstrahując od tego, że większość społeczeństwa przez ponad 70 lat znała ją jako królową, więc zobaczenie nowego monarchy jest pewnego rodzaju szokiem. Jej śmierć była dosyć smutnym wydarzeniem, biorąc pod uwagę, że jeszcze kilka dni temu pełniła publicznie swoją funkcję, zaprzysięgając Liz Truss jako premierkę
- mówi Hannah Wye, obywatelka Anglii.
Dodała także, że właśnie to wydarzenie sprawiało, iż nikt nie spodziewał się, że już kilka dni później odejdzie z tego świata.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Podczas rozmowy z Hanną zapytałam, jakie zachowania można zauważyć wśród mieszkańców Anglii. Odpowiedź była dość zaskakująca. Okazuje się jednak, że nie każdy przeżywa to wydarzenie w szczególny sposób. Podkreśla, że w Wielkiej Brytanii można spotkać swego rodzaju miks osób pod kątem poziomu sympatii względem monarchii. Są tacy, którzy kochają rodzinę królewską oraz ci, którzy nie przywiązują do niej tak wielkiej wagi.
Byłam wczoraj w pubie na spotkaniu z przyjaciółmi, rozmawialiśmy z ludźmi. Jeden mężczyzna powiedział, że dla niego to po prostu news taki sam jak w przypadku informacji, że odeszła jakaś gwiazda Hollywood. Ale dwoje innych ludzi przeżywało tę sytuację wiele mocniej, mężczyzna miał łzy w oczach, mówiąc, że dla niego królowa była wszystkim, co symbolizowało bycie Brytyjczykiem
- opowiada Brytyjka.
Jednak przez wzgląd na fakt, iż mieszka na południu Anglii zapytałam ją, jak cała sprawa związana ze śmiercią królowej wygląda bliżej Buckingham lub w okolicach Londynu, gdzie przebywają jej rodzice.
Myślę, że sytuacja jest podobna, wiem, że część ludzi podróżuje do Londynu, by oddać hołd. Ludzie zostawiają kwiaty pod Pałacem, ale to jest bardzo indywidualna kwestia
- podsumowuje.