O tym ciekawym organizmie, "ni roślinie, ni zwierzęciu, ni grzybie", napisano na Facebooku Lasów Państwowych.
"Rzucający się w oczy jaskrawożółty dziwny twór, to gatunek śluzowca - wykwit piankowaty. Ten archaiczny organizm jest obecnie zaliczany do protistów" – czytamy w poście.
Leśnicy tłumaczą, że organizm ten potrafi się poruszać i to z prędkością do pół centymetra na godzinę. "Odżywia się pochłaniając bakterie i inne substancje spotkane na swej drodze. Śluźnie spotykają się ze sobą i łączą w większy twór, tak okazały jak na zdjęciu" – dodają.
Jak czytamy na stronie Ekologia.pl, zwykle śluzowiec uznawany jest za niejadalny, a to za sprawą akumulowania metali ciężkich. Okazuje się, że ludzka pomysłowość nie zna granic, bo w niektórych częściach świata trafia na grill lub patelnię. Tak się dzieje w Rusi Zakarpackiej i w Meksyku. Grillowane lub smażone wykwity Meksykanie nazywają "kupą Księżyca".
W Polsce pojawia się od lata do późnej jesieni. I właściwie można go spotkać na całym świecie, poza Antarktydą. Ten żółty stwór doczekał się wielu innych mniej naukowych nazw. Niektórzy mówią, że to psie wymioty, Wikingowie wierzyli, że wymioty chowańca: demonicznego kota, którzy towarzyszył czarownicom, a żywił się mlekiem odessanym z krowich wymion. Germanie wierzyli, że to masło, które wyprodukowała wiedźma.
Jak czytamy na stronie Ekologia.pl, trwają prace nad otrzymaniem z wykwitu antybiotyków oraz leków przeciwnowotworowych.
Źródła: Lasy Państwowe / Ekologia.pl