Polska to nie tylko duże, cieszące się popularnością miasta. To także wiele mniejszych miejscowości, które potrafią zachwycić nie mniej niż te najsłynniejsze. Poprosiliśmy ich mieszkańców i osoby, dla których są to miasta rodzinne, by wam o nich opowiedziały. Tak powstał cykl "Stąd jestem".
***
Ewa Szemplińska tryska optymizmem i dobrą energią. Gdy rozmawiamy, przyznaje, że wróciła o piątej rano ze szpitala, bo musiała zawieźć tam podopieczną. Jest godz. 9.00, a ona jest już na nogach. – Dla mnie szklanka jest zawsze do połowy pełna, jestem niepoprawną optymistką, wierzę, że po burzy przychodzi tęcza – mówi z uśmiechem. – Taka jestem. Kocham ludzi, kocham przyrodę i dlatego kocham Olsztyn, bo jest pięknie zielony. W granicach administracyjnych znajduje się 11 jezior, Las Miejski o powierzchni ok. 1400 ha i liczne parki.
– Czy pani wie, że Olsztyn można przejść z jednego końca na drugi, podążając zielonym szlakiem? Można zacząć od wędrówki Łynostradą, potem przechodząc przez fragment lasu, trzcinowiska, a następnie Park Centralny, Park Podzamcze i Las Miejski. Mieszkam w ścisłym centrum przy nowym ratuszu, a do najbliższego jeziora mam zaledwie 1,5 km. W którą stronę nie pójdę, to jest las, jezioro, park i rzeka Łyna, która wije się przez centrum miasta – opowiada pani Ewa.
Makieta Olsztyna Urszula Abucewicz, Gazeta.pl
Miasto można zwiedzić piechotą, rowerem albo z poziomu wodu. My wsiadamy na kajak.
Po chwili gwar miasta cichnie, rozlega się świergot ptaków, a my leniwie pokonujemy kolejne odcinki rzeki Łyny. Wcale nam nie przeszkadza, że wymijają nas rowerzyści na biegnącej równolegle do nas ścieżki rowerowej. Podglądamy perkozy, mija nas kacza rodzinka, ważki siadają na dziobie kajaka. Kto by pomyślał, że jesteśmy w centrum miasta? Przepływamy u podnóża zamku Kapituły Warmińskiej, w którym mieszkał i pracował Mikołaj Kopernik. Wierzba tęsknie zanurza swoje gałęzie w rzece.
Rzeka Łyna przepływa przez centrum miasta Urszula Abucewicz, Gazeta.pl
– Pięć wieków temu do naszego miasta przybył Mikołaj Kopernik. Rok później na ścianie zamkowego krużganku wyrysował tablicę astronomiczną do wskazywania równonocy wiosennej i jesiennej, i przy jej pomocy obserwował słońce. Dlatego właśnie mówimy, że wiosna zaczyna się w Olsztynie. To jedyny istniejący na świecie przyrząd wyrysowany ręką wielkiego uczonego. Później w komnacie olsztyńskiego zamku zaczął spisywać wnioski, do jakich doszedł obserwując niebo. To podczas pobytu w naszym mieście spisał "Traktat o monetach" zawierający "prawo Kopernika" mówiące, że zły pieniądz wypiera lepszy. My, olsztynianie głęboko wierzymy, że największe osiągnięcia człowieka mają związek z tym, gdzie na co dzień przebywa – opowiada Szemplińska.
Zamek Kapituły Warmińskiej w Olsztynie Martyn Jandula / shutterstock
Tablica astronomiczna Mikołaja Kopernika do wskazywania równonocy wiosennej i jesiennej Urszula Abucewicz, Gazeta.pl
Astronom, który swoim geniuszem wyprzedził wiele wieków, bo był prawnikiem, urzędnikiem, dyplomatą, lekarzem, tłumaczem, matematykiem, strategiem czy kartografem, potrafił troszczyć się też o słabszych. W XVI wieku, gdy bardzo obcesowo obchodzono się z osobami starszymi i bezceremonialnie wyrzucano ich z domu, skazując na włóczęgę, Kopernik ogłosił, że rodzina, która zatrzyma starca pod swoim dachem, zostanie zwolniona z podatku lub zapłaci jego mniejszy procent.
Obecnie w zamku znajduje się Muzeum Warmii i Mazur Urszula Abucewicz, Gazeta.pl
– Na Warmii ten wybitny uczony spędził 40 lat swojego życia i choć w Olsztynie mieszkał raptem pięć lat, to naprawdę wiele w tym czasie zrobił. To był niezwykle pracowity człowiek.
Do jego listy zasług trzeba również dodać zdolności strategiczne. Dowodził obroną podczas ataku Krzyżaków. To dzięki niemu zamek nie dostał się w ręce rycerzy z czarnym krzyżem na płaszczach – opowiada pani Ewa.
Zamek Kapituły Warmińskiej Urszula Abucewicz, Gazeta.pl
Ławeczka Kopernika Unique Vision / shutterstock
W zamkowym parku stoi jego pomnik, a przy ul. Zamkowej ławeczka Kopernika. – Trzeba się pięknie przywitać i pogłaskać po nosie, bo spełnia życzenia. – Ponoć są i tacy, którzy poprosili go o obniżenie inflacji. Czemu się dziwić? Przecież był ekonomem – śmieje się pani Ewa.
Z okazji 500-letniej rocznicy urodzin Kopernika powstało w mieście planetarium. To drugi tego typu obiekt w Polsce. Co chwilę przechodzi modernizację i wprowadza nowe atrakcje. Na dzieci czekają 20-minutowe bajki o zwierzętach czy o kosmosie, a dla dorosłych przygotowano koncerty pod kopułą – Pink Floydu czy Queenu.
Koncert pod kopułą zespołu Queen jest zjawiskowy Urszula Abucewicz, Gazeta.pl
– Mówi się, że Olsztyn jest najbliżej Księżyca. Dlaczego? Ponieważ w stolicy Warmii znajdują się okruszki piasku z Księżyca, które podarował nam prezydent Richard Nixon podczas swojej wizyty w czerwcu 1972 roku. Takie podarunki wręczył włodarzom innych miejscowości, ale zaginęły. Olsztyn stał się więc jedynym miastem w Polsce, który może się chlubić tak cennym darem. Dziś piasek księżycowy można podziwiać w obserwatorium astronomicznym – dodaje olsztynianka.
Obserwatorium astronomiczne grzejan / shutterstock
W Olsztynie działy się i dzieją cuda, bo jak wytłumaczyć fakt, że ksiądz Jan Hanowski w latach 40. ubiegłego stulecia przekonał dowódcę wojsk radzieckich, żeby jego żołnierze oszczędzili kościoły, w tym bazylikę konkatedralną. Armia Czerwona zniszczyła więc miasto w 40 proc., ale świątynia przetrwała, podobnie jak i inne kościoły, i zamek. Pewnie sądzili, że skoro z czerwonej cegły to na pewno jest to obiekt sakralny.
Niestety Prusowie nie mieli tyle szczęścia. Nie zdarzył się cud, który mógłby ich ocalić. Krzyżacy skutecznie rozprawili się z poganami. Dzisiaj po Prusach zostały nieliczne pamiątki. Pozostałości po pierwszych mieszkańcach tych ziem, wybrzmiewają w języku. Łyna – wywodzi się w prostej linii od nazwy pruskiej – Alna (co znaczyło "łania"). Jezioro i rzeka Wadąg (pierwotnie Wadangen) znaczyło „niebo". Jezioro Kortowskie i Kortowo wywodzi się od słowa "korto", które oznacza "zasieki". Nazwy jezior Ukiel i Sukiel – to również dziedzictwo Prusów, którzy dotknięci epidemią dżumy wymarli najprawdopodobniej w latach 1709-1711. To tylko nieliczne przykłady pruskiej etymologii, która wciąż jest żywa w języku.
Baba pruska Urszula Abucewicz, Gazeta.pl
Na dziedzińcu olsztyńskiego zamku stoi zaś niepozorny kamienny posąg. To tzw. baba pruska – jedna z kilku podobnych zachowanych na Warmii i Mazurach. Tę odnaleziono w XIX wieku w Barcianach i przeniesiono ją do Olsztyna w 1945 roku. – Wbrew nazwie wcale nie oznacza kobiety. To wojownik. Gdy przyjrzymy się dokładniej, zobaczymy, że w prawej ręce trzyma róg, a w lewej krótki oręż. Dlaczego więc używa się nazwy żeńskiej? To też może być mylące. Są różne przekazy na ten temat. Ja znalazłam w pismach historycznych wytłumaczenie, że baba w staropruskim znaczyło potomek – tłumaczy moja rozmówczyni.
Inni wyjaśniają, że w języku Prusów na wojownika mówiło się "babau". Z biegiem lat końcówka uległa uproszczeniu i tak oto dzielny woj stał się pruską babą.
Dlaczego je stawiano? I czemu służyły? Teorii na ten temat jest kilka. – Jedni uważają, że mogły być pomnikami dziękczynnymi wojowników, którzy zginęli podczas walk z Krzyżakami w XIII wieku. Kolejni wyjaśniają, że to po prostu słupy graniczne, są tacy, którzy tłumaczą, że to oryginalne przedstawienie staropruskiego bóstwa albo herosa, a inni uważają, że to zaklęci w kamień wojownicy. I teraz niech sobie każdy sam dopowie, kim mógłby być taki posąg – śmieje się pani Ewa.
Jedno jest pewne, olsztyńska baba pruska zrobiła karierę i od dekady stała się symbolem Olsztyna, a nawet regionu.
Według legendy o Łynie w płaczącą wierzbę zamienił się Jaśko grzejan / shutterstock
Będąc w okolicy zamku, trudno nie zwrócić uwagi na olbrzymią wierzbę, która tęsknie ugina się nad rzeką. To ponoć Jaśko, który stracił swą ukochaną i wciąż ją opłakuje.
– Jest kilka legend o Łynie, ale ja lubię tę, którą spisała Irena Kwintowa. Jej bohaterem jest Jaśko, którym po stracie rodziców zaopiekował się wujek. Chłopiec był obdarzony pięknym głosem i często intonował różne pieśni. Przysłuchiwały mu się nie tylko ludzkie istoty. Gdy pewnego dnia wyruszył z wujem na połów, zamiast ryb złowili Króla Tysiąca Jezior, który w zamian za uwolnienie obiecał Jaśkowi jedną ze swych córek – Łynę. Ta znała już wcześniej jego pieśni i się w nim podkochiwała, więc decyzja ojca wcale nie była dla niej karą. Jaśko podobnie. Gdy tylko usłyszał jej piękny głos, wpadł po uszy. Szczęście jednak nie trwało długo. Pewnego dnia Jaśka przywaliło drzewo. Zrozpaczona Łyna z głębi jeziora wydobyła cudowne zielę. Uroniła na nie łzę i Jasiek ozdrowiał. Ale mimo jej poświęcenia, nie mogli być razem i musieli ponieść karę. Łyna została zamieniona w rzekę, która opasała miejsce, w którym mieszkał Jasiek, a chłopak z żalu zamienił się w płaczącą wierzbę nad jej brzegiem – opowiada pani Ewa.
Nad Jeziorem Ukiel Urszula Abucewicz, Gazeta.pl
Gdy pytam panią Ewę o szczególnie ulubione miejsce w Olsztynie, bez zastanowienia słyszę:
– Jezioro Ukiel. Mieszkańcy nazywają je także Krzywym, bo z lotu ptaka jest naprawdę krzywe z licznymi zatokami np. Miła lub Słoneczna Polana połączone cieśninami o wdzięcznych nazwach Lwia Paszcza lub Czarne Wrota.
Ruszamy tam więc, tym bardziej, że od kilku lat olsztynianie mogą się cieszyć plażą miejską i zmodernizowaną infrastrukturą. Można tu wynająć różnorodny sprzęt pływający, sportowy i objechać jezioro dookoła rowerem (22 km linii brzegowej). My wsiadamy na motorówkę. Prędkość i wiatr wywiał z naszych głów smutki i czarne myśli.
W Centrum Rekreacyjno-Sportowym 'Ukiel' można wynająć na przykład motorówkę Urszula Abucewicz, Gazeta.pl
Jezioro Ukiel Urszula Abucewicz, Gazeta.pl
Po takim doświadczeniu idziemy się ogrzać i posilić zupą rybną i innymi słodkowodnymi przysmakami, które serwowane są w licznych smażalniach i restauracjach. Z tarasów na Słonecznej Polanie podziwiamy widok na centrum Olsztyna i wieżę kościoła. A na ul. Olimpijskiej wciśnięte w las budynki okalające drzewa.
Nad jeziorem Ukiel można skorzystać ze strzeżonych plaż i 11 boisk do siatkowej piłki plażowej Urszula Abucewicz, Urszula Abucewicz
Na całej długości jeziora Ukiel można pojechać drogami dla rowerów Urszula Abucewicz, Gazeta.pl
Jakie jeszcze miejsca są szczególnie bliskie olsztyniance? Pani Ewa wymienia jezioro Długie i Park Jakubowo.
– Nad jezioro Długie chodziłam na spacery z dziećmi, tam uczyłam je jeździć na rowerach, a teraz zabieram tam swoje wnuki. W Parku Jakubowo spędziłam swoje dzieciństwo, uczyłam się jeździć na stawku na łyżwach. Tam też mieścił się dom kultury, w którym stawiałam swoje pierwsze kroki taneczne. Tam też kiedyś znajdował się dawny stadion leśny – jeden z najlepszych tego typu w Polsce. Niestety Olsztyna nie było stać na bieżnię tartanową, dzisiaj niewiele z niego zostało, na płycie boiska wyrosły drzewa. Zostało tylko trochę trybuny głównej.
– To magiczne i urokliwe miejsce. Nawet dzisiaj, kiedy tam przychodzę, słyszę wrzawę kibiców. Wychowałam się na tym stadionie, bo mój tata sportowiec i lekkoatleta, tam biegał, a później i ja tam trenowałam. Stawiałam swoje pierwsze szlify w lekkoatletyce. Tam uczyłam się grać w tenisa ziemnego, tam chodziłam na spacery – mówi.
Jezioro Długie grzejan / shutterstock
Stadion jest w centrum miasta, my nie zwalniamy tempa. Ruszamy na spacer śladami Stawki większej niż życie, bo Olsztyn jak dotąd życiową rolę zagrał właśnie w tym kultowym serialu. Kręcono tu pięć z 18 odcinków. Zdjęcia kręcono m.in. w: areszcie śledczym i gmachu dawnej rejencji przy al. Piłsudskiego, Parku Podzamcze, Starym Ratuszu. Można też podziwiać tablicę Zaułek "Stawki większej niż życie", która przypomina, że stąd nadawał J-23.
Tablica na pamiątkę kręcenia zdjęć do serialu 'Stawka większa niż życie' Urszula Abucewicz, Gazeta.pl
Zdjęcia do 'Stawki większej niż życie' kręcono m.in. w Starym Ratuszu Urszula Abucewicz, Gazeta.pl
Urodę Olsztyna docenił nie tylko Janusz Morgenstern, ale także wielu innych reżyserów. Lista filmów, w których stolica Warmii stała się planem zdjęciowym, jest naprawdę długa. Trzeba wspomnieć takie filmy jak: "Wilczy bilet" (1964), "Kochajmy syrenki" (1967) z Bohdanem Łazuką i Jackiem Fedorowiczem, "Jeśli się odnajdziemy" (1983). To tutaj przeżywała swoją pierwszą miłość bohaterka serialu "Szaleństwa Majki Skowron" (1976). Fotogeniczność Olsztyna doceniają także współcześni filmowcy. To tutaj kręcono kilka scen seriali "Magda M.", "Dom nad rozlewiskiem" czy filmów "Taki A" (2007) i "Róża" (2011) w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego.
– Ostatnio moje miasto zagrało w komedii gangsterskiej "Krime story. Love story" – dodaje pani Ewa. – Związki Olsztyna z filmem można zauważyć na wielu płaszczyznach. To tutaj urodził się reżyser Juliusz Machulski i aktorka Izabela Trojanowska. Myślę też, że to miejsce z dobrą energią, w którym wykluwają się twórcze, artystyczne działania. To stąd pochodzi Feliks Nowowiejski, Afromental, Enej, Big Day, Vader, Norbi czy Iwona Pavlovic zwana także Czarną Mambą.
Olsztyn nazywany jest miastem-ogrodem. Rzeźba z fontanny w jednym z parków, który mijamy po drodze Urszula Abucewicz, Gazeta.pl
Trudno się więc dziwić pani Ewie, że nie wyobraża sobie innego miejsca do życia. – Wciąż mam do niego słabość i tak od sześciu dekad – śmieje się. – Żyje się tutaj spokojnie. Wystarczy wyjść z domu, wejść do lasu, posłuchać śpiewu ptaku i natychmiast robi się lżej na duszy. Bliskość z naturą wciąż mnie tu trzyma.
JAK DOJECHAĆ:
Uważasz, że twoja miejscowość powinna znaleźć się w naszym cyklu i chcesz o niej opowiedzieć? A może znasz kogoś, kto chętnie podzieli się z nami opowieścią o miejscu, z którego pochodzi? Napisz do nas na adres podroze@agora.pl.
Poznaj też poprzednie odcinki naszego cyklu "Stąd jestem". Znajdziesz je tutaj.