Ostatnie miesiące upłynęły pod znakiem wysokich cen i niepewności co do planów wakacyjnych. Mówiono, że za tegoroczny urlop trzeba było zapłacić o 30 proc. więcej w porównaniu do zeszłego roku. Dodatkowo jak wynikało z sondażu United Surveys dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej", co piąty Polak zamierzał zrezygnować z wyjazdu w związku z szalejącymi cenami. Nie dziwi więc fakt, że przedstawiciele branży hotelarskiej obawiali się nadchodzącego sezonu. Jak więc wyglądały tegoroczne wakacje?
Jak się okazało, drożyzna nie odstraszyła Polaków. Wielu z nich czekało na ten moment od wybuchu pandemii - byli głodni podróżowania i marzyli o odpoczynku. Nic więc dziwnego, że turyści tłumnie odwiedzali polskie miejscowości. Obiekty hotelarskie mogą mówić o sukcesie.
W lipcu i sierpniu tego roku odnotowaliśmy o 15 proc. więcej rezerwacji niż w ubiegłoroczne wakacje. Było lepiej, niż zakładano, bo Polacy, jak zwykle, znaleźli sposób, żeby obejść drożyznę
- powiedziała Natalia Jaworska, ekspertka platformy noclegi.pl w rozmowie z portalem interia.pl.
Jak podróżujący radzili sobie z wysokimi cenami? Wiele osób zdecydowało się na skrócenie wakacyjnych wyjazdów. Zamiast tygodniowych urlopów, stawiali na te trwające od 3 do 4 dni.
Pobyty tygodniowe są coraz rzadsze, a na 2-3 tygodnie to mogą sobie pozwolić tylko jadący do uzdrowiska. Zresztą to właśnie miejscowości uzdrowiskowe i obiekty sanatoryjne mają do końca roku pełne obłożenie
- mówił dla Interii Marek Łuczyński, prezes Polskiej Izby Hotelarzy.
Przejazdy, hotele, obiady w restauracjach - podróżowanie wiąże się z licznymi wydatkami. Tegoroczni wczasowicze postanowili znaleźć sposoby na zaciskanie pasa. W związku z wysokimi cenami paliwa, wiele osób decydowało się na zakup biletów na pociąg lub autokar. Polacy oszczędzali też na jedzeniu. Rzadziej wybierali opcję z wyżywieniem i gotowali we własnym zakresie. Większą popularnością cieszyły się też kwatery prywatne oraz agroturystyki.
W tym roku podróżowaliśmy tak, jakby jutra miało nie być [...] Wojna w Ukrainie, widmo zapaści finansowej państwa, kolejna fala COVID-19 za pasem. Każdy z nas obawia się, czy lada moment wyjazd wakacyjny nie stanie się towarem luksusowym. Korzystamy, póki możemy
- powiedział prezes Polskiej Izby Hotelarzy.
Mimo tegorocznego sukcesu branży hotelarskiej prognozy nie są optymistyczne. Koszty prowadzenia działalności są droższe od cen zakwaterowania. To, co hotelarze zarobili w sezonie, szybko zostanie wydane na rachunki. Przewiduje się, że wzrosną one nawet o 600-700 procent.
To są ostatnie tak dobre wakacje, za rok już się moim zdaniem nie powtórzą. Wielu turystów, wielu gości mówi, że zdecydowali się wyjechać z rodziną, spędzić czas w hotelu, ponieważ jeszcze ich na to stać. Bawmy się, bo nie wiadomo, co będzie za rok, dwa. Może na kolejne wakacje pojedziemy za 3-4 lata
- podsumował Marek Łuczyński.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.