O przypadkach żartownisiów z lotnisk słyszy się stosunkowo często. Podróżni wspominają o rzekomym posiadaniu bomby, nie licząc się z późniejszymi konsekwencjami. Do tego typu żartów w portach lotniczych podchodzi się bardzo poważnie.
Sytuacja miała miejsce w ostatni weekend sierpnia na lotnisku im. Lecha Wałęsy w Gdańsku. 69-letni mieszkaniec powiatu koszalińskiego przechodził przez odprawę na lot na Korfu. Zapytany o posiadanie niebezpiecznych przedmiotów, stwierdził, że ma ze sobą dwie bomby.
Żart nie spodobał się personelowi, który wezwał na miejsce funkcjonariuszy Straży Granicznej. Bagaż mężczyzny został zbadany pod kątem pirotechnicznym, jednak nie znaleziono w nim zakazanych przedmiotów.
Mężczyzna powiedział, że tylko żartował, a "pani z obsługi nie ma poczucia humoru". Za utrudnianie pracy personelowi lotniska strażnicy graniczni ukarali go mandatem w wysokości 400 zł. Decyzją kapitana samolotu 69-latek nie został dopuszczony na lot do Grecji
- poinformował Morski Oddział Straży Granicznej w Gdańsku.
Jednym z równie częstych powodów do interwencji jest pozostawienie bagażu bez opieki. Jak poinformowała Straż Graniczna, podobna sytuacja miała miejsce i w minioną sobotę, 27 sierpnia.
Pirotechnicy sprawdzali plecak z dokumentami tożsamości, sprzętem elektronicznym i rzeczami osobistymi oraz walizkę. W niedzielę natomiast interwencja dotyczyła torby sportowej z żywnością. W trakcie obu incydentów została poprowadzona specjalna strefa bezpieczeństwa oraz ewakuacja łącznie 450 osób. Zdarzenie nie spowodowało zakłóceń lotach.
Funkcjonariusze poinformowali także o agresywnym 41-latku. Mieszkaniec powiatu bialskiego miał używać wulgaryzmów i zachowywać się agresywnie w kierunku pracowników lotniska. Podróżny nie został wpuszczony na lot do szkockiego Aberdeen.
Informacja ta jeszcze bardziej go zdenerwowała, siłą przedostał się do wyjścia w kierunku samolotu. Tam ujęli go funkcjonariusze Straży Granicznej. Ponieważ nie stosował się do ich poleceń, przymusowo doprowadzili go do pomieszczeń służbowych SG
- relacjonowali funkcjonariusze.
Jak się okazało, 41-latek miał przeszło 2,3 promile. Został przewieziony do Pogotowia Socjalnego dla Osób Nietrzeźwych i ukarany mandatem w wysokości 1000 zł.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.