Swoim znaleziskiem postanowili podzielić się leśnicy na fanpage'u Lasy Państwowe. "Leśne oczy Saurona?" - żartują. I tłumaczą, że owocnik początkowo występuje w formie "jaja" i zupełnie nie przypomina swojej ostatecznej postaci.
"Na przekroju widać już jednak gęsto upakowane w środku, różowo-czerwone ramiona (receptakl) i ciemną warstwę zawierającą zarodniki. A wy, znaleźliście kiedyś takie czarcie jajo" – pytają leśnicy.
Jak czytamy na profilu Lasów Państwowych, z tego czarciego jaja powstają palce diabła, czyli okratek australijski. Pierwotnie grzyb ten występował jedynie na obszarze Australii, Nowej Zelandii i Tasmanii, jednak z czasem rozprzestrzenił się i dotarł do Europy. Zdaniem badaczy okratek trafił na nasz kontynent wraz z ziemią i roślinami sprowadzonymi z Australii do tutejszych ogrodów botanicznych. Pierwszy przypadek pojawienia się tego grzyba w Europie odnotowano we Francji w 1914 roku, natomiast w Polsce pierwszy raz zaobserwowano go w okolicach Biłgoraja w 1975 roku.
Okratka trudno przeoczyć - nie tylko ze względu na nietypowy kształt, ale też intensywnie czerwoną barwę. Na tym jednak urok grzyba się kończy: okratek australijski wydziela nieprzyjemną woń podobną do zapachu padliny, przez co przyciąga muchy.
"Zapach psującego się mięsa wydzielany przez dojrzewające zarodniki zwabia muchy, które biorą udział w rozprzestrzenianiu się okratka w środowisku. Muchy wchodzą na szczyt śmierdzącego grzyba i jedzą śluz wraz z zarodnikami. Zasadniczo nie tylko jedzą - zarodniki przyklejają się do całego ciała owada. Potem mucha odlatuje i roznosi zarodniki, sprzyjając ekspansji grzyba" - czytamy na stronie Ekologia.pl.
W naszym kraju okratek wciąż jest gatunkiem rzadkim. Do niedawna znanych było około 100 stanowisk tego gatunku, głównie w Sudetach i na ich przedpolu, a także w Karpatach i na wyżynach południowo-wschodniej części kraju. Tymczasem internauci chwalą się w komentarzach, że mają w ogrodzie takie cudeńka. "Miałam taką przyjemność wzrokową, węchową mniej" – zauważa jedna z internautek. – Myślałam, że to truskawki w czekoladzie – komentuje pani Martyna.
Eksperci ze strony Ekologia.pl nazywają okratka "przysmakiem dla odważnych". Twierdzą, że jest to grzyb niejadalny, co spowodowane jest głównie przez jego nieznośny zapach, atrakcyjny jedynie dla much i ślimaków.
Ekolodzy dodają jednak, że "młode owocniki, nazywane czarcimi jajami, pomimo ich galaretowatej natury, są spożywane, a nawet uważane za przysmak w niektórych krajach. Jednak jest niewiele informacji na temat kulinarnych zastosowań grzybów z rodzaju Clathrus. Dlatego, mimo że nie są one trujące, to lepiej omijać je szerokim łukiem".