Przed wejściem do ogrodu znajduje się tabliczka z napisem: "Te rośliny mogą zabić". To nie żart. Jak czytamy na stronie internetowej ogrodu, zwiedzającym surowo zabrania się wąchania, dotykania i smakowania jakichkolwiek roślin. Zdarzają się jednak przypadki, kiedy ludzie mdleją z powodu wdychania toksycznych oparów podczas spaceru.
Trujący ogród, który mieści się w kompleksie ogrodowym Alnwick Garden w Northumberland w Anglii, to nie lada atrakcja. Znajduje się tam ponad 100 niebezpiecznych roślin.
Więcej o ciekawych miejscach na świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Zanim goście będą mogli wejść do środka, muszą przejść odprawę bezpieczeństwa
- mówi w rozmowie z BBC Dean Smith, przewodnik w Poison Garden.
Zwiedzanie ogrodu odbywa się wyłącznie pod czujnym okiem przewodnika. Za bilet trzeba zapłacić 15,95 funtów, czyli około 90 złotych. Młodzież do lat 16 może zwiedzać ogród wyłącznie pod opieką osoby dorosłej. Do ogrodu nie wolno wprowadzać psów. Wyjątkiem są jedynie psy towarzyszące.
W ogrodzie znajduje się m.in. tojad, który zawiera szkodliwe dla zdrowia substancje. Niech o jego niebezpiecznych właściwościach świadczy fakt, że bywa nazywany mordownikiem. Jednak to nie on jest najbardziej trujący.
Prawdopodobnie najbardziej trującą rośliną, jaką tutaj mamy, jest rącznik pospolity. Księga Rekordów Guinnessa uważa tę roślinę za najbardziej trującą roślinę na świecie
- opowiada przewodnik Dean Smith.
Wiele trujących roślin, które są hodowane w ogrodzie, rośnie również poza nim. I, jak wskazuje przewodnik, są niezwykle łatwe w uprawie. To np. rododendrony czy złotokap - drugie najbardziej trujące drzewo w Wielkiej Brytanii. Smith wyjaśnia, że jest tak toksyczne, że gdyby jedna z gałęzi spadła na ziemię i leżała tam przez kilka miesięcy, a potem pies wziąłby ją do pyska, mógłby tego nie przeżyć.
W ogrodzie znajduje się również roślina, która może zabić człowieka nawet podczas zwykłego przycinania. To laurowiśnia wschodnia, która zawiera dwie substancje: glikozydy cyjanogenne i jony cyjankowe. Przewodnik zaznacza, że pojedynczo nie są niebezpieczne dla ludzi, jednak podczas miażdżenia liści wytwarza się trujący cyjanowodór. "W normalnych warunkach, na zewnątrz, gdzie jest dobra wentylacja i wietrzny dzień, ryzyko nie powinno być duże" - twierdzi Dean Smith i podkreśla, że jeśli jednak ktoś chciałby przechowywać liście w zamkniętym pomieszczeniu lub spalić, wtedy zrobiłoby się niebezpiecznie.
Jak podaje BBC, pracownicy trującego ogrodu stosują więc środki bezpieczeństwa. Gdy opiekują się najbardziej toksycznymi roślinami, obowiązkowo noszą rękawiczki, maskę na twarz i kombinezon ochronny.