Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Ziemia to trzecia planeta od słońca i jedyna ze znanych ludzkości, która wykształciła życie i tak wspaniałą naturę, wyróżniającą się we wszechświecie. Niektóre z jej zjawisk są źródłem niesamowitych obrazów i wrażeń, inne — destrukcyjną siłą, niosącą śmierć. Dzięki temu wędrówka w poszukiwaniu najwspanialszych dziwów natury może stać się niezapomnianym przeżyciem. Oto niektóre z nich.
Na niebie pojawia się niezwykła chmura przypominająca walec — zwisa tak nisko nad ziemią, że można odnieść wrażenie, jakby za chwilę miała pochłonąć kominy i kontury budynków. To rzadkie i wyjątkowo widowiskowe zjawisko meteorologiczne nosi nazwę "poranna chwała". Co ciekawe, chmury ukształtowane w charakterystyczne formacje wałów mogą osiągać długość nawet kilkuset kilometrów. Oznacza to, że gdyby pojawiły się w Polsce, mogłyby być widoczne nie tylko nad Bałtykiem, ale i w Tatrach. Zjawisko porannej chwały powstaje, gdy chmura porusza się z dużą prędkością od morza w kierunku lądu. Niestety ten niezwykły fenomen można podziwiać jedynie w Australii, zazwyczaj od sierpnia do listopada.
Odmianą chmury szelfowej jest Poranna Chwała - to jeden z najrzadszych fenomenów meteorologicznych na świecie. Choć pojedyncze przypadki tego typu formacji obserwowano w różnych miejscach świata, jedynym, miejscem, w którym występuje w miarę regularnie jest Zatoka Karpentaria na północnym wybrzeżu Australii. Poranna Chwała to tuba długa nawet na 1000 kilometrów, wysoka na 1-2 kilometry, często wisząca poniżej 200 metrów nad ziemią. Występuje zarówno pojedynczo, jak i w ułożonych równolegle grupach fot. Mick Petroff, licencja C.C 3.0
W 1971 roku podczas prac geologicznych dokonano przewiercenia tak zwanej kieszeni gazowej. Teren zapadł się, doprowadziło to do powstania ogromnej dziury. Mieszkańcom okolicznych wiosek groziło śmiertelne niebezpieczeństwo — zatrucie gazem. W związku z tym radzieccy naukowcy postanowili, że podpalą ten teren. Ogień miał zgasnąć w ciągu kilku dni, okazało się jednak, że płonie... do dzisiaj. Dotychczasowe próby walki z żywiołem kończyły się niepowodzeniem, mimo że prezydent Turkmenistanu Gurbanguly Berdymukhamedov nakazał ekspertom znalezienie sposobu na ugaszenie ogromnego krateru na pustyni Karakum. Podkreślił, że kieruje się kwestiami środowiskowymi i ekonomicznymi. Wielu twierdzi jednak, że nie opłaca się pozbywać słynnego krateru, ponieważ "Wrota Piekieł" płonące od ponad 50 lat przyciągają w to miejsce turystów z całego świata.
Krater "Darwasa", czyli tzw. Wrota do Piekieł Fot.
Największe z kamieni ważą ponad 300 kilogramów, raz na kilka lat obserwowano ślady, jakie za sobą zostawiają. W jaki sposób tak masywne głazy mogą same poruszać się po zupełnie płaskiej pustyni Racetrack Playa w Parku Narodowym Doliny Śmierci w Kalifornii? To pytanie przez wiele lat trapiło naukowców i miłośników niewytłumaczalnych zjawisk. Jedna z teorii głosiła, że kamienie "wędrują" za sprawą silnych wiatrów, które zimą nawiedzają dolinę. Inni twierdzili, że przemieszczają się wraz z lodem, który formuje się na pustyni. Dopiero badania zespołu paleobiologów pod kierownictwem Richarda Norrisa ze Scripps Institution of Oceanography z San Diego ostatecznie wyjaśniły zagadkę tego fenomenu. Okazało się, że — jak podaje portal National Geographic — do powstania zjawiska konieczne jest spełnienie trzech warunków:
Wędrujący kamień w Dolinie Śmierci Jon Sullivan
Źródło: National Geographic