Rybacy wyławiają martwe okazy. Nie żyją amury, szczupaki, tołpygi i brzany. Na początku nie było wiadomo, dlaczego ryby zaczynają padać. W zeszły wtorek w Gostchorzu wyłowiono 1,5 tony, a następnego dnia 2 tony. U większości zdiagnozowano poparzenie skrzeli (świadczą o tym brunatne ślady) Wszystko wskazuje na to, że będzie ich więcej. A upał sprawia, że odór Odry czuć z daleka.
Wygląd skrzeli wyraźnie wskazuje, że zadziałał jakiś środek chemiczny. Nie przypominam sobie niczego podobnego. To największa tragedia ekologiczna w historii Odry, jaką widziałem. Odbudowa będzie trwała kilka lat
- powiedział Mirosław Kamiński, prezes okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Zielonej Górze, cytowany przez next.gazeta.pl. Kilka lat, czyli co najmniej siedem, a nowy narybek pojawi się dopiero za rok. Wody Polskie są zdania, że przyczyną pojawienia się śniętych ryb w Odrze jest mniejsza ilość tlenu. Z tym nie zgadzają się rybacy, którzy na własne oczy widzieli tę wodną tragedię. Jaki wpływ na okoliczne rzeki ma zanieczyszczona Odra? Dopływy mogą zostać skażone, bo takie jest ryzyko.
Więcej wiadomości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
W czwartek (11 sierpnia) przy wyławianiu ryb i oczyszczaniu rzeki pracowało 40 osób, a w Cigasisach około setki. Na plaży o godzinie 16:00 odbyła się konferencja ministerstwa i Wód Polskich. Mieszkańcy i przyjezdni nie potrafili zrozumieć faktu, że nikt nie poinformował ich o katastrofie ekologicznej. Nie było ani jednego komunikatu.
Przecież myśmy się w tej rzece kąpali, jedliśmy z niej ryby. Alerty RCB przychodzą czasem kilka razy dziennie. A teraz? Nic!
- zastanawiali się.
Na plaży o godzinie 16:00 (planowo) miała się odbyć konferencja ministerstwa i Wód Polskich. Przedstawiciele spóźnili się o pół godziny. Politycy od razu znaleźli winnych - twierdzili, że śnięte ryby w Odrze to "zasługa" lokalnych samorządów, które znają sprawców. Słuchaczy zdenerwowało to tłumaczenie. Nie wyjaśniło, dlaczego nikt nie poinformował ich o stanie rzeki.
Co z naszym bezpieczeństwem? To jest Hiroszima! Macie obowiązek monitorować rzekę!
- grzmiali, oczekując od polityków natychmiastowej odpowiedzi. Inni zastanawiali się, czy Wody Polskie wspomogą osoby wyławiające martwe ryby. Nikt nie dostał odpowiedniego sprzętu, nawet rękawiczek i wiaderek. Przedstawiciel odpowiedział wymijająco, że napisał e-maila do premiera, ale nie dostał odpowiedzi.
Najciekawiej było jednak po zakończeniu konferencji. Wszystko za sprawą wiceministra Grzegorza Witkowskiego. Aktywistki ze Stowarzyszenia 515 zapytały go, czy przebywanie w pobliżu rzeki jest bezpieczne. Czy mogą się kąpać? Już samo zadanie pytania było nie lada wyzwaniem, bo polityk ciągle powtarzał ze organizacja blokuje inwestycje nad Odrą (stowarzyszenie należy do Koalicji Ratujmy Rzeki). W końcu odpowiedział, że mogą się kąpać i jest to całkowicie bezpieczne.
To może pan wejdzie do rzeki?
- spytały aktywistki.
Wejdę, tylko pozwólcie mi się przebrać
- stwierdził polityk. Jednak na słowach się skończyło. Zarząd województwa dolnośląskiego uchwalił ustawę zakazującą poławiania ryb do 30 września. Wody nie powinno się też dotykać bez rękawiczek, bo może mieć to negatywny wpływ na zdrowie i życie.
Śnięte ryby wyławiają też mieszkańcy Krosna Odrzańskiego i lokalne służby. Rzeka jest do tego stopnia zanieczyszczona, że mogłaby przyczynić się do zgonu innych zwierząt, na przykład psów, kotów, bydła i łabędzi.
Od kilku dni media i internauci doszukują się przyczyn katastrofy ekologicznej. Odpowiedź była zaskakująca: najprawdopodobniej jest to rtęć, a ściślej mówiąc rozpuszczalny w wodzie kation Hg (II), który jest niebezpieczny dla zdrowia i życia. I wszystko wskazuje na to, że nie jest to jedyny metal, który znajduje się w rzece. Co gorsza, ogromne ilości płyną do Morza Bałtyckiego.
Odra źródło ma we wschodnich Czechach, a dokładniej w Górach Odrzańskich, położonych na wysokości 634 m n.p.m.