Swój własny kawałek plaży na wyłączność to cel wielu urlopowiczów wypoczywających na wczasach nad wodą. Choć przez zachowania niektórych parawany stały się symbolem obciachu, okazuje się, że nie tylko nad Bałtykiem turyści rezerwują najlepsze miejsce na całodzienny odpoczynek. Również za granicami naszego kraju możemy obserwować prawdziwe "bitwy": o miejsce blisko basenu, leżak, czy wydzielony fragment plaży.
Szukasz podobnych treści? Sprawdź Gazeta.pl
Prawdziwie zdeterminowani potrafią wstać wcześnie rano, zarezerwować miejsce i… wrócić do hotelu tylko po to, by kilka godzin później wybrać się na plażę. Ten proceder nie podoba się przedstawicielom chorwackich władz. Kolejne miasta zaostrzają przepisy i stają do walki z praktykującymi go turystami.
Jak podaje chorwacki serwis Croatiaweek.com, za pozostawienie ręcznika, leżaka, czy innego przedmiotu, który ma na celu zajęcie miejsca na plaży w nadmorskim mieście Novi Vindolski, można będzie otrzymać grzywnę w wysokości 1500 kun, czyli ok. 950 złotych.
Ale to niejedyne miejsce, które wypowiedziało wojnę turystom rezerwującym sobie miejsce na plaży. W leżącej na wyspie Krk miejscowości Baska podobne przedmioty są konfiskowane. Jak dodaje cytowany wcześniej portal, osoby, które po raz kolejny zostaną przyłapane na tym procederze, mogą liczyć się z otrzymaniem grzywny.
Od 500 do 1500 kun mandatu mogą otrzymać także wypoczywający w położonej w północnej Dalmacji miejscowości Pirovac. W przeliczeniu na złotówki to od 300 do niemal 1000 zł kary!
I choć wydawać by się mogło, że to dość błahy problem, turyści często skarżą się na brak miejsc do swobodnego wypoczynku.
- Przychodzimy i nie mamy gdzie usiąść, w rzeczywistości jest tak tłoczno. Tak samo jest, gdy wchodzisz do wody, ludzie zamiatają ręczniki, nie możesz iść nad morze - powiedziała Dragica Hakalović ze Słowenii w wywiadzie dla chorwackiego RTL.
Chorwackie władze liczą na to, że groźba kary finansowej lub konfiskaty przedmiotów sprawi, że turyści zaprzestaną podobnych zachowań.