Nieco ponad połowa wakacji za nami. Choć pogoda, zwłaszcza ta w lipcu, nas nie rozpieszczała, na bałtyckich plażach nie brakuje chętnych do opalania, spędzania czasu w gronie rodziny, a nawet i imprezowania. Są jednak rzeczy, które denerwują nas w rodakach i, które powodują, że wakacje stają mniej przyjemne. Co najbardziej przeszkadza Polakom nad Bałtykiem? Zebraliśmy opinie czytelników Gazeta.pl.
Pod jednym z postów na Facebooku Gazeta.pl pojawiły się setki komentarzy dotyczących tego, co najbardziej denerwuje Polaków nad Bałtykiem. Okazuje się, że wśród opinii najczęściej przeważa "nienawiść" do parawanów.
Fajki i te januszowe parawany przez które nic nie widać...
Wiara jedzie nad morze, wstaje o 6 rano, rozbija parawan metr od morza i gapi się w kawałek kolorowej szmaty.
Moim zdaniem i dla mnie osobiście denerwują mnie tak zwane "parawany". Rozumiem, że może ktoś szuka prywatności na plaży, ale serio!? Prywatność na plaży? Prywatności to można sobie szukać w domku czy innych miejscach zakwaterowania, a nie na plaży
- mówią czytelnicy. Komentarzy odnośnie parawanów jest tak wiele, że nie sposób przytoczyć ich wszystkich. Jeden z internautów ma jednak propozycję, jak poradzić sobie z tym "problemem" i, w co innego lepiej zainwestować na polskich plażach:
Trzeba zakazać parawanów, bo dzielą, zamiast łączyć i stanowią zagrożenie (rodzice nie widzą dzieci i odwrotnie). Za to leżaki, parasole i podział plaży na sektory przez zarządcę, kosze na śmieci, droga (może jakiś drewniany trakt) dla służb medycznych - niezbędna do ratowania topielców czy ludzi po udarze byłyby wskazane.
Parawany to nie jedyny powód do nerwów na wakacjach. Internauci wskazują, że irytuje ich także:
Co bulwersuje Polaków? Wiele osób wskazuje w komentarzach, że dużym problem są dzieci, które po plaży chodzą bez kostiumów czy majtek kąpielowych. Internauci piszą, że dostrzegają problemy natury higienicznej, ale też kwestie dobrego smaku, czy narażanie dzieci m.in. na spojrzenia pedofilów.
Ze względów higienicznych dzieci powinny nosić majteczki, brudny piasek może spowodować stany zapalne niechronionych narządów płciowych.
Moje dzieci od noworodka zawsze w bieliźnie, stroju czy spodenkach! Nie podoba mi się, jak rodzice puszczają nagle dzieciaczki do wody lub na plażę...
Dzieci powinny mieć majteczki ze względów higienicznych. A poza tym im też się należy trochę prywatności
- komentują internauci.
Ja też nie lubię, jak dzieci biegają bez majtek. Szczególnie teraz, w tych chorych czasach. Krzyk i sypanie piaskiem zupełnie mi nie przeszkadza. Wychowałam pięcioro dzieci i od małego na plaży chodziły w majteczkach.
Wszystko zniosę, ale dzieci biegających nago nie. Czy rodzice nie widzą zagrożenia - nawet nie od pedofili, ale piasek w częściach intymnych? Niech mama lub tata usiądą gołą pupą na piachu, zobaczą, jaka to przyjemność. Inna sprawa to, że dziecko nie umie powstrzymać swoich potrzeb fizjologicznych. Jadąc na urlop, nie mam ochoty leżeć na plaży, gdzie obok mnie dziecka sika lub robi kupę. Niektórzy rodzice nie mają wyobraźni, a szkoda.
- dodają inne czytelniczki.
Nie każdy jest przeciwny dzieciom bez bielizny. Zdaniem niektórych internautów, nie ma w tym nic dziwnego.
Od zawsze, jak sięgnę pamięcią, maluchy biegały na plaży bez ubrania i nikogo to nie bulwersowało. Uuuu, a teraz? Niby jesteśmy tacy tolerancyjni, a tu nagle nawet małe dzieci sieją zgorszenie? To się narobiło
- komentuje internautka.
Niektórzy nie widzą żadnych problemów, bo mają jedną, acz sprawdzoną metodę.
Jak coś mnie denerwuje, to tego unikam
- napisała czytelniczka pod wpisem. Inna skomentowała:
A mnie nic nie denerwuje, nie zwracam na nikogo uwagi, w końcu jestem na urlopie.
Czy narzekanie to nasz narodowy sport i przywara?
Polacy to taki naród, którego wszystko denerwuje
- skomentowała jedna z internautek.
Więcej ciekawostek z Polski i świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl