Polacy słyną z ogradzania się na plażach. Zwolennicy takiego rozwiązania mówią, że to ochrona przed wiatrem, który potrafi na polskim wybrzeżu dać się we znaki. Pewnie tak jest, jednak praktykę rezerwowania części nabrzeża i traktowanie publicznego terenu jako swojego prywatnego skrawka ziemi, trudno już logicznie wytłumaczyć. W tej sprawie wypowiadali się nawet prawnicy, którzy jasno określili, że jest to działanie sprzeczne z prawem.
Gdy internauta w Chłopach, dostrzegł ciąg pustych rozstawionych parawanów, chwycił za telefon, opublikował zdjęcia w mediach społecznościowych, a w internecie zawrzało.
Sytuacja rzeczywiście daje do myślenia, ponieważ w rozstawionych na sporym kawałku plaży parawanach, nikogo nie ma. Może mężczyzna zrobił zdjęcie, gdy akurat wszyscy się kąpali? Zastanawia jednak brak akcesoriów plażowiczów, choćby ręcznika, okularów przeciwsłonecznych czy książki do czytania. Wątpliwości rozwiewa autor twittu, który odpowiedział zainteresowanym, że turyści na plaży pojawili się dopiero po godz. 10.
Twitterowicz pisze, że nad Bałtyk jeździ od 2010 roku i pokusił się o następującą obserwację. "Objechałem całe wybrzeże od Krynicy do Świnoujścia. I to zajmowanie terenu spotkałem tylko tu, od Sarbinowa do Mielna" – podkreślił.
Post wzbudził wiele emocji. "Zwinąć i sprzedawać" – żartuje jeden z internautów. "To przykre, uświadomić sobie, że takie właśnie mamy społeczeństwo, że to, co na obrazku to nie przypadek i nie fotomontaż. To po prostu podejście dużej części społeczeństwa do życia" - odpisuje inny.
Inny twitterowicz z Sarbinowa donosi, że o godz. 5:50 na plaży właśnie został rozstawiony pierwszy parawan. A o godz. 6:11 – na wietrze powiewały już dwa.
Sarbinowo nie jest wyjątkiem. W Ustroniu Morskim, kwadrans po szóstej, mężczyzna zbudował trzy parawany. W tym samym miejscu inny turysta o 6:30 zakończył rozstawianie czterech parawanów obok siebie.
Z parawaningiem od kilku lat walczy gmina Darłowo. O poprawnym zachowaniu na plaży przypomina superbohater Kapitan Parawan.
Czy taka "rezerwacja" plaży jest dozwolona? Na to pytanie odpowiedział w rozmowie z trójmiasto.pl dr Mikołaj Małecki, wykładowca prawa karnego na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz autor popularnego bloga Dogmaty Karnisty.
Przede wszystkim wydzielony skrawek plaży nie przestaje być miejscem publicznym, bo ktoś rozstawił na nim swój prywatny parawan. Plaża jest nadal miejscem publicznym i ogrodzony parawanem teren w żadnym razie nie korzysta ze szczególnej ochrony prawnej
- tłumaczy prawnik.
Plażowicz, któremu brakuje miejsca, nie naruszy reguł postępowania obowiązujących w nadmorskiej społeczności, gdy zmniejszy teren zarezerwowany przez kogoś, kto z niego nie korzysta. Nie narazi się na odpowiedzialność karną, gdy skorzysta z miejsca publicznego, odgrodzonego ofensywnie przez inną osobę
- zaznacza.
Niezależnie od tego, jaki jest nasz osobisty pogląd na parawany i jak wolelibyśmy korzystać z plaży - prawo karne nie jest do końca obojętne na praktykę użycia parawanów. Plaża publiczna to miejsce wspólne! Pamiętajmy o tym, wygrzewając się na słońcu za parawanem lub bez parawanu
- podkreśla dr Małecki.
Policja może uznać odgradzanie się na plaży jako zakłócanie porządku publicznego. Za taki czyn może ukarać mandatem w wysokości do 500 zł.
Źródła: Twitter / trojmiasto.pl