Podróżny zażartował na lotnisku w Krakowie. "Może mówić o sporym szczęściu"

Większość podróżujących samolotami do perfekcji opanowała znajomość listy przedmiotów zabronionych w bagażach podręcznych. Na lotniskach obowiązują również pewne słowa, których lepiej nie wypowiadać na głos. Przekonał się o tym pewien dowcipniś z Krakowa.

Kwestia bezpieczeństwa na lotniskach jest traktowana niezwykle poważnie. Nad prawidłowym przebiegiem całego procesu czuwają m.in. Służby Ochrony Lotniska. Jednak nie wszyscy pasażerowie zdają sobie sprawę z powagi sytuacji i żartują ze spraw, które nie śmieszą pracowników. 

Żartowniś ukarany na krakowskim lotnisku 

Przekonał się o tym 34-letni mieszkaniec Krakowa. Mężczyzna przechodził właśnie kontrolę bezpieczeństwa przed lotem do Monachium na krakowskim lotnisku w Balicach. Nie spodziewał się jednak, że jego poczucie humoru będzie mieć tak poważne skutki.

Gdybym nawet miał bombę...

- odpowiedział sarkastycznie na pytanie pracownika Służby Ochrony Lotniska o zawartość bagażu podręcznego

Żart 34-latka uruchomił procedury bezpieczeństwa, a na lotnisku zjawili się pirotechnicy. Utworzono także specjalną strefę bezpieczeństwa, w której służby zabrały się za sprawdzanie bagażu mężczyzny. W tym celu zostały wykorzystane specjalistyczne urządzenia oraz detektory. Walizkę przeszukał również wyszkolony do wykrywania materiałów wybuchowych pies. Jak się okazało, bagaż nie zawierał żadnych niebezpiecznych przedmiotów.

Zaskoczony całą sytuacją krakowianin wyraził skruchę i usprawiedliwił swoje zachowanie stresem. Tłumaczenie jednak na nic się nie zdało, ponieważ nie uniknął kary w wysokości 500 zł. 

Żartowniś może i tak mówić o sporym szczęściu, ponieważ udało mu się odlecieć zarezerwowanym lotem z Krakowa. Bardzo często po tego typu "sucharach" kapitanowie statków powietrznych nie zezwalają takim pasażerom na wejście na pokład samolotu

- podsumowała Straż Graniczna.

Żarty o bombie na lotniskach

Krakowski żartowniś nie jest jedynym pasażerem, który został ukarany za swój komentarz. Podobne sytuacje zdarzają się dosyć często. Jeszcze w lipcu informowaliśmy o 36-letnim mieszkańcu Chojnic, który "chwalił się" na lotnisku w Gdańsku, że w jego bagażu znajduje się bomba. Mężczyzna szybko pożałował, że nie ugryzł się w język. W przeciwieństwie do krakowianina podróżujący do Norwegii nie tylko został ukarany mandatem, lecz także nie wpuszczono go na pokład samolotu.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Źródło: Karpacki Oddział Straży Granicznej

Więcej o: