W ramach wspomnianej kampanii w przestrzeni publicznej zawisły billboardy z hasłami: "Kochaj – nie rżnij – czy Las sołtysowicki zostanie wycięty?", "Chcemy mieć mokro – czy Pola irygacyjne wyschną?", "Chcemy bzykać w spokoju – czy Dolina Widawy zostanie ochroniona?". Grafiki te zostały również opublikowane w social mediach. Hasła te odnoszą się do 26 obszarów, które zdaniem ekologów powinny być chronione. I jak widać, zestawiono je z dwuznacznymi hasłami. Koalicja złożyła 26 wniosków o ochronę tych terenów do prezydenta miasta Jacka Sutryka.
- Jesteśmy gotowi wesprzeć prezydenta i urząd miejski w ochronie tych terenów. Tak, aby stało się to jak najszybciej, bo z uwagi na kryzys klimatyczny i kryzys bioróżnorodności nie mamy czasu do stracenia – podkreślił Jakub Janas z Akcji Miasto.
- Przyroda nie jest biernym tłem dla ludzkich działań. To, jak potraktujemy ją dziś i jutro będzie wpływać na warunki i komfort życia wrocławian i wrocławianek przez kolejne długie i gorące lata w mieście. Dlatego musimy szybko działać, póki jest co chronić – mówi "Nowemu Marketingowi" Weronika Mazurek, koordynatorka kampanii.
Czego domagają się organizacje ekologiczne? "Wrocław to jedyne miasto w Polsce bez żadnego rezerwatu przyrody! Czas by to zmienić!" - czytamy na Facebooku. Koalicja domaga się nie tylko prawnej ochrony 26 terenów cennych przyrodniczo, ale również stworzenia co najmniej trzech rezerwatów.
Idea jest szczytna, jednak czy połączenie erotyki z ochroną przyrody przyniesie zamierzony skutek? Hasła umieszczone na billboardach poruszyły opinię publiczną. Wywołały falę krytycznych, ale również pozytywnych komentarzy. Jedni chwalą organizację za świetny, kreatywny koncept, inni radzą, żeby koalicja zmieniła marketingowca.
Ta realizacja jest naprawdę warta uwagi. Raz, że udowadnia po raz enty, że seks sprzedaje. Dwa, że mimo wszystko jest zrobiona z klasą. Trzy, że w słusznej sprawie - pisze jeden z internautów.
Wreszcie coś bardziej odważnego w tym pseudo 'poprawnie politycznym' świecie - zauważa kolejny.
Pojawiły się również negatywne komentarze internautów, którzy krytykują strategię marketingową przyjętą przez koalicję.
Haseł propagujących kulturę gwałtu moglibyście unikać. Mamy 2022 rok, to już nie jest śmieszne. Szczególnie w kraju, w którym ofiary gwałtu są liczone w dziesiątkach tysięcy. Chcieliście zwrócić uwagę, szokując i tylko taki efekt osiągnęliście. Zmieńcie marketingowca - radzi oburzony odbiorca.
Z tą komunikacją dobrze by było zrealizować kampanię, wykorzystując portal Pornhub. Spore zasięgi niewielkim kosztem – zauważył inny internauta.
Krytycznie ocenił kampanię także wykładowca na AGH – Wojtek Kardyś. "Czy w Polsce nawet kampania ochrony rezerwatów przyrody musi opierać się na 'szczuciu cycem'. Czy tylko takim przekazem dojdziemy do wrażliwości typowego Kowalskiego?" – oburza się na Twitterze specjalista ds. social mediów, konsultant PR i akademik.
Czy kampania osiągnie zamierzony efekt? Czy wręcz przeciwnie? Na razie trudno wyrokować. Faktem jest, że ekolodzy zwracają uwagę na istotny problem. We Wrocławiu nie objęto ochroną prawną ani jednego obszaru. Lista zaś 26 miejsc, które powinny zostać objęte ochroną, w ocenie ekologów, nie jest ostateczna i zamknięta.
"Wywieraj wpływ na decydentów, aby chronili przyrodę i opierali się na opiniach ekspertów przyrodniczych!" - apeluje koalicja w mediach społecznościowych.
Koalicja Wrocławska Ochrona Klimatu zrzesza 22 organizacje i ruchy działające na rzecz przyrody i klimatu.
Źródła: "Nowy Marketing" / Koalicja Wrocławska Ochrona Klimatu