Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Szalejąca inflacja i odrabianie strat po pandemicznej rzeczywistości sprawiły, że ceny w nadmorskich ośrodkach wypoczynkowych i lokalach gastronomicznych zdumiewają turystów. Okazuje się jednak, że można spędzić wakacje nad morzem bez wyraźnego uszczerbku na naszych finansach. Na profilu w mediach społecznościowych wspomina o tym turysta z Poznania.
Pomimo znacznych podwyżek cen w lokalach gastronomicznych, wciąż da się znaleźć miejsca, które oferują turystom posiłki w przyzwoitej cenie. Na portalu Twitter pojawił się post Edwarda Brzezińskiego, który podzielił się z internautami paragonem fiskalnym za obiad w Ko³obrzegu. Jak twierdzi turysta z Poznania:
Tyle zapłaciłem za obiad w zestawach full w Kołobrzegu dzisiaj dla 2 osób. Z piwami pół litrowymi. (...) Ledwo zmieściłem. I powiem Wam że zjeść lubię. I popatrzcie na paragon, tanio.
Przede wszystkim należy pamiętać, że ceny tego samego posiłku w dwóch różnych miejscach, oddalonych od siebie o niecały kilometr mogą różnić się nawet o kilka złotych. Powód wydaje się oczywisty - zazwyczaj przekąski i szybkie dania sprzedawane na plaży i w jej obrębie są dużo droższe od tych, które znajdziemy w miejscach bez tłumu turystów. Ponadto, Maciej Samcik z portalu subiektywnieofinansach.pl podpowiada, że warto wybrać restaurację, zamiast smażalni ryb. Ta druga opcja prawdopodobnie przyciąga więcej turystów, co wiąże się z wyższymi cenami i większym obłożeniem. Poza tym, nad Morzem Bałtyckim smażoną rybę można zamówić praktycznie w każdym lokalu gastronomicznym.
Oszczędnością jest również zakup pobytu z pełnym wyżywieniem lub poszukiwanie takich punktów gastronomicznych, które obsługują głównie lokalnych mieszkańców. Zazwyczaj osoby urodzone w danym mie¶cie wiedzą doskonale, które restauracje warto odwiedzić, żeby zjeść smacznie, ale i jak najtaniej - co w kontekście ogólnego wzrostu cen nie jest wcale takie proste.