Koniec z tanim lataniem? "Linie lotnicze finansowo tego nie uniosą"

Choć wiele krajów zniosło pandemiczne obostrzenia, radość turystów może być przedwczesna. Wprawdzie granice wielu krajów wreszcie się otworzyły, ale czy będzie nas stać na takie podróże? Willie Walsh, dyrektor generalny Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) zabrał głos w sprawie podwyżek cen biletów lotniczych.

Więcej informacji o Polsce i świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Dlaczego ten bilet jest taki tani? Jak oszczędzają tanie linie lotnicze

O wzroście cen biletów lotniczych, "o jedną czwartą, a nawet więcej", informuje "Rzeczpospolita". - Bilety są droższe niż jeszcze miesiąc temu – dodaje dziennikarz. Dopłaty paliwowe, wyższe opłaty lotniskowe i nawigacyjne, podatki, którymi obarczane są linie lotnicze znacząco wpływają na wyższą cenę biletu. Do tego niebagatelny jest wzrost cen paliw, które znacznie wpływają na koszty podróży lotniczych. Specjaliści zauważają, że do końca roku ceny biletów będą nadal rosły.

Paliwo lotnicze najdroższe od ponad dekady

Willie Walsh, cytowany przez "Rzeczpospolitą", tłumaczy, że w latach 2010–2019 cena ropy Brent wyniosła średnio 80 dol., a wydatki na paliwo stanowiły ok. 27 proc. wszystkich kosztów. Teraz sięgają one 37–40 proc. wszystkich wydatków. – Linie lotnicze nie są w stanie ich wziąć na siebie, bo finansowo tego nie uniosą, dlatego bilety drożeją – wyjaśnia dyrektor generalny IATA.

Dominik Sipiński, ekspert lotniczy firmy analitycznej ch-aviation, w rozmowie z "Rzeczpospolitą" przyznaje rację Walshowi. – Paliwo lotnicze jest obecnie najdroższe od ponad dekady, ceny sięgają nawet 180 dol. za baryłkę. To prawie dwukrotnie więcej niż pod koniec 2021 roku. A jest to jeden z największych kosztów linii lotniczych i nie ma możliwości, aby taki skok nie spowodował wzrostu cen biletów. Tylko w ten sposób przewoźnicy mogą pokryć te koszty, bo po pandemicznej restrukturyzacji nie za bardzo mają co ciąć – mówi "Rzeczpospolitej" Dominik Sipiński, ekspert lotniczy firmy analitycznej ch-aviation, odwołując się do braków kadrowych, z którymi borykają się linie lotnicze.

Różne strategie

Jedni przewoźnicy obciążają więc pasażerów dodatkowymi kosztami. Tak zrobiły np. linie British Airways obciążając podróżnych dodatkową opłatą w wysokości 26 proc. ceny biletu (na trasie z Londynu do Nowego Jorku), Emirates na trasie do Singapuru doliczyły niewiele mniej - 24 proc. Lufthansa oczekuje dopłaty do paliwa 23 proc. oryginalnej ceny biletu. Taką informację otrzymali pasażerowie podróżujący z Frankfurtu do Dubaju. Są również i takie linie, które dodatkowymi opłatami nie obciążają pasażerów.

Dlaczego tak się dzieje? Dominik Sipiński tłumaczy, że nie wszystkie linie borykają się z problemami w takim samym stopniu. Na pewno w lepszej sytuacji są ci przewoźnicy, którzy podpisali długoterminowe kontrakty na tańsze paliwo i w obecnej sytuacji mogą sobie pozwolić na nieco niższe podwyżki. Sipiński zauważa, też, że dla wielu przewoźników wzrost cen paliwa to wygodny pretekst, aby podnieść ceny biletów.

Źródło: "Rzeczpospolita", fly4free.pl, IATA

Więcej o: