Więcej informacji o Polsce i świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Chodzenie po rozżarzonych węglach we wschodnich kulturach jest częścią rytuału przejścia. Można przełamać swoje lęki i nabrać zaufania do siebie i grupy. Najwyraźniej podczas prywatnej imprezy, która została zorganizowana w miejscowości Au nad Jeziorem Zuryskim, coś poszło nie tak.
Podczas próby 25 osób doznało poparzeń, w tym ciężkich. Jak informuje swissinfo.ch, na miejsce wezwano dziesięć karetek pogotowia, jeden duży ambulans i dwa zespoły ratownictwa medycznego. Pojawiła się także policja. 13 osób doznało ciężkich poparzeń i konieczne było przewiezienie ich do szpitala. Pozostałych 12 uczestników imprezy opatrzono. Lokalne media podają, że policja rozpoczęła śledztwo w tej sprawie i zabezpieczyła dowody. Impreza w Au miała charakter prywatny.
Firewalking w ciągu ostatnich kilku lat stał się kontrowersyjną techniką motywacyjną. Trzeba pamiętać, że praktyka chodzenia po rozżarzonych węglach stosowana była już ponad 4 tys. lat temu. W Indiach rytuał ten był częścią ceremonii uzdrowienia, inicjacji i oczyszczenia.
Zwolennicy tej metody uważają, że przejście bosymi stopami po rozżarzonych węglach zwiększy pewność siebie. Jak czytamy na stronie podejmującej tematykę psychologiczną Piękno umysłu, "Prawie wszyscy boją się chodzić po węglach. Ale ludzie, którzy pokonają ten strach i zrobią pierwszy krok, będą w stanie podjąć wszystkie kolejne kroki. Wygląda na to, że będzie się pojawiał w ich codziennym życiu. Jest to 'radykalna zmiana', która wykorzenia negatywne wierzenia i kultywuje ich pozytywny rodzaj".
Paweł Baran, psychoterapeuta uzależnień i instruktor firewalkingu, wykorzystuje tę metodę w pracy z młodymi ludźmi borykającymi się z uzależnieniami. "Nie można warsztatów chodzenia po ogniu nazwać terapią, ale na pewno czymś, co fajnie ją uzupełnia. Młodzi ludzie potrzebują bardzo silnych bodźców, szczególnie ci, co trafiali do nas na terapię. To były osoby, które jedyne pozytywne doświadczenia wiązali z narkotykami, alkoholem. Sama rozmowa w tym momencie uzupełniona była o bodziec namacalny, który pokazywał, że to ekstremum, które doświadczali podczas zażywania substancji, można osiągnąć w zupełnie inny sposób" - podkreślił w programie Dzień dobry TVN. - "To praca z naszymi wewnętrznymi lękami, z czymś, czego się boimy" - dodał.
Należy pamiętać, że przy próbie chodzenia na boso po rozżarzonych węglach trzeba zachować szczególną ostrożność, a przejście powinno odbywać się pod okiem instruktora. "Chodzenie po ogniu jest rzeczą niebezpieczną, poparzyłem się wielokrotnie już jako instruktor i bez odpowiedniego przygotowania lepiej, żebyśmy nie chodzili" – dodał również w telewizji śniadaniowej psychoterapeuta, Sebastian Kołodziej, który od 20 lat zajmuje się firewalkingiem.
Źródła: swissinfo.ch / Dzień dobry TVN / pieknoumyslu.com