Więcej informacji o Polsce i świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
O San Jose mówi się, że to Święty Graal wśród wraków. Od trzech wieków spoczywa na dnie morza u wybrzeży Kolumbii. Niebawem ma ruszyć operacja wydobycia statku i już ostrzą sobie na niego zęby nie tylko władze Kolumbii, ale także amerykańska firma, która twierdzi, że określiła współrzędne San Jose już w latach 80., a nawet UNESCO. O zawartość skarbca toczy się już sądowa batalia.
AFP dodaje, że o skarb mogą także upomnieć się rdzenni mieszkańcy Boliwii. Przedstawiciele ludu Qhara Qhara twierdzą, że to ich przodkowie wydobywali metale szlachetne, które były przewożone na statku, więc to do nich powinna należeć odnaleziona fortuna. Hiszpanie także nie poddadzą się bez walki. Uważają, że kruszce i kosztowności są ich, ponieważ statek był hiszpański.
O odnalezieniu wraku wielkiego hiszpańskiego galeonu poinformował prezydent Kolumbii dwa i pół roku temu. To "najcenniejszy skarb, jaki kiedykolwiek odnaleziono" – miał wówczas powiedzieć, gdy wiadomość o znalezieniu San Jose podano do publicznej wiadomości.
Teraz opublikowano nagranie, na którym można podziwiać statek przez wieki nietknięty przez człowieka. Na wideo widzimy armaty, resztki kadłuba, złote monety, porcelanowe naczynia i szklane butelki. San Jose spoczywa na głębokości 950 metrów.
"Dzięki odpowiednim technologiom i pracy kolumbijskiej marynarki wojennej udało nam się uchwycić wrak z niespotykaną dotąd dokładnością" - powiedział Ivan Duque, prezydent Kolumbii. Dodał, że wrak był utrzymywany w stanie nienaruszonym po to, aby kiedyś można go było wydobyć.
Bogactwo ukryte w legendarnym wraku rozpala wyobraźnię. Badacze zauważają, że może spoczywać w nim nawet 11 milionów złotych monet, srebro, klejnoty i inne kosztowności. Jedni mówią o kosztownościach wartych kilka miliardów dolarów, inni nawet o kilkudziesięciu miliardach.
Na legendarnym trójmasztowym 42-metrowym galeonie do Nowego Świata płynęli wprawdzie misjonarze, ale statek wracał wypełniony złotem, srebrem, kosztownościami i kruszcem wydobywanym w kopalniach przez miejscowych Indian. Nie tylko zresztą na San Jose. W tym celu stworzono Złotą Flotę, która nazywana była także Flotą Skarbów albo Flotą Indii Zachodnich.
Adam Sobolewski w Magazynie TVN24 pisze, że Hiszpanie z Ameryki Południowej na swoich statkach przywieźli na Stary Kontynent do połowy XVII wieku około 15 tysięcy ton srebra i 180 ton złota. "Przewyższało to trzykrotnie ówczesne rezerwy złota, jakie europejscy władcy mieli w swoich skarbcach" - informuje i dodaje, że "na ładunki tych statków i okrętów – również San Jose, zwodowanego w 1698 roku i służącego w hiszpańskiej flocie zaledwie 10 lat – liczyła co roku cała arystokratyczna Europa".
Historyk Timothy R. Walton, autor książki "Hiszpańskie floty skarbów" podaje, że kolonizatorom udało się wywieźć z Ameryki w ciągu ponad 200 lat złoto, srebro i kosztowności o wartości odpowiadającej dzisiaj 530 miliardom dolarów.
W 1708 roku San Jose został zatopiony przez brytyjską marynarkę wojenną w pobliżu Kartageny – w momencie, gdy wracał do Europy. Atak przeżyła tylko garstka z 600-osobowej załogi. Skarb przepadł.
Jaka fortuna spoczywa we wraku San Jose? Wciąż nie wiadomo. Adam Sobolewski uważa, że najważniejsze zdjęcia utajniono.
Źródła: RMF FM / AFP / TVN24 / whoi.edu