Pandemia spowodowała ograniczenia w ruchu lotniczym. Doprowadziło to także do konieczności redukcji etatów wśród pracowników kontrolujących loty w Hiszpanii. Gdy sytuacja epidemiologiczna uległa zmianie, wznowiono dawne loty. Pracy jest więc dużo, a kadry niewiele. Czy dojdzie do strajku?
W ostatnim czasie na europejskich lotniskach dostrzegany jest chaos. Brakuje pracowników, którzy zajmowali się do tej pory obsługą pasażerów. To pokłosie pandemii, przez którą doszło do konieczności redukcji zatrudnienia.
Kraje zniosły obostrzenia i ruch lotniczy jest wzmożony, co tłumaczy fakt, że przy niewystarczającej liczbie zatrudnionych powstają kolejki lub inne utrudnienia. Sytuacja nie wygląda dobrze także od strony samych pracowników. Są przeciążeni ilością zdań, co z kolei odbija się na ich zdrowiu. Przykładem jest Hiszpania.
Osoby odpowiadające za bezpieczeństwo w przestrzeni powietrznej zapowiedziały możliwość strajku, jeżeli ich warunki pracy nie ulegną zmianie. Zbyt małą ilość zatrudnionych osób do pełnienia tak ważnych obowiązków potępiła także Rzeczniczka USCA.
W nagraniu zamieszczonym na Twitterze słyszymy głos Ministerki Transportu Raquel Sanchez, która uspokaja i informuje, że sprawdzono wszystkie możliwości i ostatecznie zrezygnowano z pierwotnego pomysłu przenoszenia wieży kontrolnej do innej lokalizacji. Zostanie ona ulepszona tak, aby pomóc w problemach związanych z jej działaniem i usprawnić pracę.
Złe warunki pracy, zbyt duża ilość obowiązków, zbyt mało kadry a w dodatku ogromne natężenie ruchu lotniczego spowodowanego rozpoczęciem sezonu urlopowego. Te wszystkie czynniki doprowadziły do tego, że zaczęło się poważne utrudnienia w funkcjonowaniu lotnisk i obsługi lotów. Jak czytamy w hiszpańskim portalu diariodemallorca.es kontrolerzy ruchu lotniczego ogłosili alarm w mediach społecznościowych informując, że przez blisko 40 minut nie będzie startów samolotów. Swój alert zamieścili za pośrednictwem ENAIRE, menedżera żeglugi powietrznej w Hiszpanii i Saharze Zachodniej.
Trzy lotniska na Balearach przerwały starty i lądowania w środę rano z powodu problemów technicznych w centrum kontroli lotów w Palmie, które według kierownika żeglugi powietrznej Enaire wynikały z "przyczyn operacyjnych". Na lotnisku Son Sant Joan ucierpiały z tego powodu 22 samoloty
- czytamy w hiszpańskim serwisie informacyjnym.
Co będzie dalej nie wiadomo. Sytuacja jest bardzo rozwojowa, a pracownicy nie zamierzają zrezygnować z walki o lepsze warunki pracy.