Zamknięcie granic dla turystów z zagranicy od dwóch lat wiąże się dla Japonii ze znacznym spadkiem obrotów. Jak podaje Agencja Reutera, rekordowa liczba turystów padła w 2019 roku, kiedy to Japonię odwiedziło 32 miliony zagranicznych turystów, którzy wydali w tym kraju około 38 miliardów dolarów.
Chcę, aby obcokrajowcy powrócili
- powiedział Yui Oikawa z Rise Up Tokyo Rickshaw w rozmowie z Agencją Reutera.
Japonia otworzy się dla turystów, ale mieszkańców ponad 100 krajów podzieli na trzy kategorie ryzyka - czerwoną, żółtą i niebieską. W zależności od tego, z której grupy będą pochodzić turyści, mogą zostać zobligowani lub zwolnieni z obowiązku odbycia kwarantanny po przyjeździe do Japonii.
Japonia chce również podwoić liczbę osób, którym dziennie pozwala na wjazd do kraju. Obecnie jest to 10 tys. osób, ale już 10 czerwca liczba ta ma wzrosnąć do 20 tys. Od 10 czerwca również grupy wycieczkowe będą miały zezwolenie na wjazd do Japonii. W zeszłym tygodniu do kraju przybyło kilka "wycieczek testowych" z zagranicznych biur podróży, by móc lepiej oszacować ryzyko wzrostu zakażeń - podaje Agencja Reutera.
Otworzenie granic kraju dla turystów nie było decyzją podjętą z dnia na dzień. Branża turystyczna naciskała w tej sprawie na rządzącą Partię Liberalno-Demokratyczną (LDP) premiera Fumio Kishidy i ministerstwa rządowe.
Istniały obawy, że wśród turystów zagranicznych pojawi się wiele osób o złych przyzwyczajeniach - osób, które nie noszą maseczek lub nie stosują środków dezynfekujących do rąk i że infekcje mogą się ponownie rozprzestrzeniać
- powiedział w rozmowie z Agencją Reutera jeden z dyrektorów firmy turystycznej, który chciał zachować anonimowość.
Więcej informacji na temat nowości związanych z podróżowaniem znajdziesz na stronie Gazeta.pl
- Jeśli rząd nie otworzy kraju, więcej firm zbankrutuje, a to nie jest dobre politycznie - dodał. Z kolei inny informator powiedział, że ministerstwo spraw zagranicznych odczuwało pewną presję z zagranicy na otwarcie granic kraju i w końcu się udało. Mimo to, władze Japonii wciąż obawiają się, że napływ turystów doprowadzi do wzrostu zakażeń koronawirusem.