Więcej podobnych artykułów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Ojciec i syn zostali porwani przez lawinę w słowackich Tatrach i wraz z nią zjechali kilkaset metrów po stoku. Mężczyzna doznał licznych obrażeń i nie był w stanie chodzić. Uratował go 10-letni chłopiec, który nie wpadł w panikę i ruszył do najbliższego schroniska po pomoc.
Ratownicy Horskiej Zachrannej Służby (słowacki odpowiednik TOPR) 10 maja 2022 r. otrzymali wezwanie o pomoc dla ojca i syna, którzy zostali porwani przez lawinę tuż przy samym szczycie Baranich Rogów (2530 m n.p.m.).
Ojciec i syn spadli razem z masą śniegu kilkaset metrów w dół i zatrzymali się 150 m pod szczytem. Na całe szczęście nie zostali całkowicie przysypani. Mężczyzna doznał wielu obrażeń pleców, biodra i uda, podczas gdy jego 10-letni syn nie odniósł poważnych kontuzji.
Rodzina próbowała wezwać pomoc, jednak w miejscu, w którym się znaleźli, nie było zasięgu. Chłopiec ruszył więc sam po pomoc do Schroniska Téryego, położonego około kilometra dalej. Na miejscu spotkał dwóch turystów, którzy mu pomogli. Do wypadku wezwano ratowników Horskiej Zachrannej Służby.
Zaraz po otrzymaniu informacji ratownicy górscy poprosili o współpracę ekipę ratownictwa lotniczego i wspólnie polecieli do Doliny Małej Zimnej Wody. Po dotarciu na miejsce ratownicy przetransportowali ojca śmigłowcem do szpitala w Popradzie, a następnie wrócili po chłopca, który był w hipotermii i wstrząsie po tym, co się stało
- informuje na Facebooku Horska Zachranna Służba. Jak ostrzegają, na wyżynach wciąż jest dużo śniegu, więc nadal istnieje zagrożenie lawinowe. Może ono wzrosnąć lokalnie z powodu wyższych temperatur w ciągu dnia i bezpośredniego światła słonecznego.
Podroze.gazeta.pl jest dla Was i dla Was piszemy o podróżach, turystyce i wypoczynku. Nie oznacza to jednak, że nie pamiętamy i nie myślimy o Ukrainie. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie w tych miejscach: wiadomości.gazeta.pl, kobieta.gazeta.pl/ukraina.