Jak informuje "Tygodnik Podhalański", TOPR wielokrotnie leciał z ratownikami na poszukiwania zaginionego mężczyzny. W drodze powrotnej zabrano z Hali Gąsienicowej turystę, który zgłosił sprawę zniknięcia kolegi. W Centrali TOPR mężczyzna jeszcze raz opowiedział, co się zdarzyło.
Przeczytaj więcej na stronie głównej Gazeta.pl.
Mężczyzna, który zgłosił do TOPR zaginięcie kolegi, utrzymywał, że tamten nie posiada przy sobie telefonu, zatem nawiązanie kontaktu było niemożliwe. W rejon Świnicy poleciała druga grupa ratowników.
W międzyczasie turysta z ratownikami pojechali do pensjonatu, w którym zatrzymali się mężczyźni. Tam okazało się, że rzekomo zaginiony kolega jest już w hotelu. Helikopter TOPR po raz kolejny więc poleciał na Świnicę, aby zabrać pozostawionych tam ratowników.
W ostatni dzień długiego weekendu majowego w czasie zmotoryzowanego patrolu w masywie Gorców, w rejonie schroniska PTTK Turbacz funkcjonariusze policji zauważyli wołającego o pomoc mężczyznę, obok którego leżała kobieta. Jak ponadto informuje Małopolska Policja, ustalono, że kobieta ma problemy z sercem, a w czasie gdy opuszczała schronisko, zrobiło się jej słabo i upadła na ziemię. Funkcjonariusze natychmiast udzielili poszkodowanej pierwszej pomocy, a po przybyciu ratowników GOPR wspólnie przetransportowali ją do bazy GOPR.
Podroze.gazeta.pl jest dla Was i dla Was piszemy o podróżach, turystyce i wypoczynku. Nie oznacza to jednak, że nie pamiętamy i nie myślimy o Ukrainie. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie w tych miejscach: wiadomości.gazeta.pl, kobieta.gazeta.pl/ukraina.