Szpital dla fok pełen małych pacjentów. Nie potrafią jeszcze polować, są wygłodzone i wycieńczone

Focze maluchy na wiosnę pojawiają się na brzegu Bałtyku. Od Świnoujścia po Piaski. Jeśli mają szczęście, trafiają do Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu, a dokładnie do ośrodka rehabilitacji fok. To tutaj są karmione rybną owsianką, doglądane i leczone. Gdy nabierają sił, wracają na wolność.

Więcej informacji o Polsce i świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Na wiosnę ośrodek rehabilitacji fok zamienia się w prawdziwy szpital. Obecnie pod opieką specjalistów jest ponad 50 młodych fok. I niemal codziennie spacerowicze czy wolontariusze Błękitnego Patrolu WWF odnajdują focze maleństwo potrzebujące pomocy.

"Wczoraj w Helu znaleziono wycieńczone focze szczenię. Kolejne maluchy trafiają do naszego ośrodka. W świecie przyrody nie ma wolnego i świąt. Ten maluch został znaleziony w Helu. Pomóżcie nam ratować foki" – czytamy na Facebooku Stacji Morskiej w Helu.

"Niektóre maluchy mają się coraz lepiej, inne trafiają w gorszym stanie, ale walczymy o każde szczenię i powrót naszych pacjentów do zdrowia i Bałtyku" – informują opiekunowie foczego przedszkola w Helu w innym poście.

Zbyt wcześnie tracą kontakt z mamą

Foki szare przychodzą na świat na przełomie lutego i marca. Głównie na wybrzeżach północnego Bałtyku – w Finlandii, Estonii czy Szwecji. Pierwsze tygodnie życia powinny być pod opieką mamy, ale niektóre zbyt wcześnie tracą z nimi kontakt i nie potrafią sobie same poradzić. W pierwszych tygodniach życia powinny być karmione wyłącznie matczynym mlekiem, dlatego nie potrafią jeszcze polować na ryby, są wygłodzone i odwodnione, a często także chore.

O dużym szczęściu mogą mówić te focze szczenięta, które trafiają pod skrzydła specjalistów pracujących w Stacji Morskiej w Helu. "Już mamy dużo takich podchowanych, zdrowych osobników, które są w naszym przedszkolu, jak to nazywamy. Czyli właściwie są prawie gotowe do wypuszczenia. Jedzą samodzielnie ryby, więc trudno nazywać je pacjentami. Raczej jeszcze chwilowo przebywają u nas, muszą zostać odpowiednio dokarmione, żeby z zapasem tłuszczyku wrócić do naturalnego środowiska. Trzeba je przygotować na te pierwsze dni albo tygodnie, kiedy będą się uczyły rozglądać w morzu za rybą" - opowiada reporterowi RMF FM dr Iwona Pawliczka, kierowniczka należącej do Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego Stacji Morskiej im. prof. Krzysztofa Skóry w Helu.

Dr Iwona Pawliczka tłumaczy, że najczęściej z pomocy ośrodka korzystają szczenięta, które zbyt wcześnie straciły kontakt z matką. Dla tego gatunku i tak jest on bardzo krótki. Matka opuszcza swoje młode trzy tygodnie po urodzeniu.

"Czasami niesforne dzieci potrafią opuścić mamę trochę za wcześnie. Zwykle nie radzą sobie w tym wielkim akwenie, jakim jest Bałtyk, ponieważ rodzą się na brzegu i mama je karmi na brzegu. Dopiero potem same decydują się wejść do wody. Powinny to zrobić wtedy, gdy faktycznie mama już je zostawi, a one dojrzeją do pierwszego głodu. Instynktownie wiedzą, gdzie należy szukać pokarmu" - mówi na antenie radia RMF FM dr Pawliczka.

Bywa również i tak, że maluch odpłynie na oderwanym skrawku lodu, na którego skraju foki szare często rodzą się w północnych rejonach Bałtyku. Dryfując na południowe wybrzeża, trafiają między innymi do Polski. Wyczerpane i głodne, bo w pierwszych tygodniach życia przeważnie nie potrafią samodzielnie zdobyć pokarmu. I właśnie nauka jedzenia ryb jest jednym z głównych celów foczej rehabilitacji.

Iwona Pawliczka tłumaczy, że najpierw pokarm podawany jest za pomocy sondy, ponieważ maluchy nie potrafią jeszcze przełykać. "Podaje się tak zwaną rybną owsiankę. To jest bardzo, bardzo gładziutko zmielona ryba. Oczywiście z dodatkiem tranu, witamin i wszystkich potrzebnych foce mikroelementów. Do tego jest jeszcze dotłuszczana, żeby zastąpić chociaż na początku ten matczyny pokarm" - wyjaśnia Pawliczka.

Gdy podopieczni osiągają dobrą kondycję, są sukcesywnie wypuszczani na wolność. Kilka z nich jest monitorowanych za pomocą transmitera, który umieszczany jest na ich skórze. Śledzenie foki trwać może najdłużej do pierwszego linienia, dopóki zwierzę nie zgubi urządzenia wraz z sierścią.

Wszystko zaczęło się od Balbina

Ośrodek rehabilitacyjny fok to jedyna taka placówka w Polsce. Działa w Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu, który powstał z inicjatywy profesora Krzysztofa Skóry – obecnie patrona helskiej stacji. Wszystko zaczęło się od Balbina, młodego samca wziętego początkowo za samicę, który ranny został znaleziony plaży w Juracie w 1992 roku.

W Stacji Morskiej działa od 1999 roku fokarium, którego głównym zadaniem jest wsparcie ochrony bałtyckich fok oraz prowadzenie działalności naukowej i edukacyjnej. Tu można dowiedzieć się o życiu tych zwierząt i o tym, jak można im pomóc.

Foka na plaży – co zrobić?

Gdy spotkamy fokę na plaży, nie podchodźmy zbyt blisko. Zwróćmy uwagę, jak wygląda, czy jest ranna lub wychudzona. Jeśli będzie w dobrej kondycji, na widok człowieka szybko ucieknie. Jeśli uznamy, że foka potrzebuje pomocy, najlepiej powiadommy stację w Helu lub Błękitny Patrol WWF:

Błękitny Patrol WWF tel. 795 536 009

Stacja Morska IO UG w Helu tel. 58 675 08 36

Źródło: RMF FM / Stacja Morska IO UG w Helu 

Więcej o: